Ashim Mitra miał wykraść "przełomową" formułę leku od studenta i może zarobić dzięki temu nawet 10 mln dolarów tytułem honorarium. W rozmowie z CNN były wykładowca zaprzeczył zarzutom. 

W pozwie znalazła się również żona profesora, która pracowała w jego laboratorium oraz dwie firmy farmaceutyczne, które wykorzystały wynalazek.

Uniwersytet twierdzi, że Mitra pracował w tajemnicy z tymi firmami w celu opracowania patentu, który wytycza innowacyjny sposób dostarczania leków do oka z wykorzystaniem nanotechnologii.

"Mitra ukradł wynalazki będące własnością uniwersytetu, sprzedał je, pomógł firmom w ich opatentowaniu i komercjalizacji, odmówił uznania zasłużonemu studentowi i otrzymał osobistą korzyść finansową - wszystko to przy jednoczesnym ukryciu jego starań i zaprzeczeniu jego zaangażowaniu" - twierdzi uczelnia.

Mitra odpowiada, że teraz "każdy próbuje dostać swój kawałek tortu". Jego zdaniem nowatorskie rozwiązanie zostało wymyślone przez jego firmę, poza uczelnią.