We Włoszech każdy bochenek, każda bułka czy wręcz każda przekąska z pieczywa musi mieć teraz etykietę z dokładną informacją, czy jest to naprawdę świeże pieczywo czy też powstało z mrożonego ciasta (albo z dodatkiem chemicznych konserwantów czy polepszaczy). Włoskie organizacje konsumenckie walczyły od lat, wspólnie ze zrzeszeniami producentów żywności, o wprowadzenie takich przepisów. Alarmowały, że w dużych sieciach spożywczych jako świeże pieczywo sprzedawane jest to wypiekane na miejscu z zamrożonego ciasta, często importowanego.

Czytaj także:  Chleb drogi, bo piekarze nie chcą tracić 

Włoski rząd wprowadził więc ustawę, która nakazała oznaczanie pieczywa w sposób nie pozostawiający wątpliwości oraz definiującą świeży chleb. Od teraz mianem świeżego chleba można określić tylko pieczywo wypieczone w wyniku ciągłego procesu, czyli od początku wyrabiania ciasta do sprzedaży nie może minąć więcej niż 72 godziny – wyjątek zrobiono tu dla procesu tworzenia zaczynu do ciasta. Do tego pieczywo określane mianem świeżego nie może zawierać żadnych dodatków chemicznych czy konserwantów.

Nowe prawo weszło w życie 19 grudnia, ale piekarze mają jeszcze czas na dostosowanie etykiet. Na zmiany otrzymali 90 dni licząc od publikacji ustawy we włoskim dzienniku urzędowym dnia 12 listopada.

Jak informuje branżowy serwis „Bakery and Snacks”, włoski rząd rozważa także wprowadzenie obowiązku informowania o pochodzeniu mąki użytej do produkcji chleba (podobny obowiązek dotyczy makaronów, co we Włoszech raczej nie dziwi). Zdaniem przedstawicieli włoskiego rządu taka informacja o pochodzeniu chleba mogłaby pomóc konsumentom w dokonywaniu wyborów.