Polska prokuratura wszczęła właśnie śledztwo w sprawie polskich wątków Panama papers. Chodzi o ujawnienie poufnych dokumentów z kancelarii podatkowej i prawnej Mossack Fonseca, działającej w Panamie (która jest popularnym rajem podatkowym).
– Sprawa jest arcytrudna – przyznaje jeden z prokuratorów Prokuratury Krajowej. Najtrudniejszy jest kontakt z drugą stroną i zdobycie niezbędnych informacji, a potem również dowodów. – Panama robi się coraz popularniejsza w przestępczych kręgach. To nie pierwszy kontakt z nią. Wiele okazało się bezowocnych – twierdzi.
Nie odpowiadają
– Trzy, cztery lata temu prowadziliśmy sprawę polskiego obywatela oszukanego na spore kwoty poprzez internet. Zdobyliśmy IP komputera, a to wskazało na sprzęt używany w Panamie. Mimo wielokrotnych wniosków kierowanych zresztą nie do Panamy, bo tam nie ma konsulatu, tylko Bogoty, nie otrzymaliśmy dotąd żadnej odpowiedzi. Bez współpracy nie da się załatwić spraw drobnych, a co dopiero tak skomplikowanych jak Panama Papers. Nie widać tam chęci współpracy – mówi prokurator Mateusz Wolny.
– W sprawę takiego kalibru musi się zaangażować państwo, nie tylko prokuratura, choć to ona ma szerokie uprawnienia. Łącznie z możliwością podejmowania czynności poza granicami kraju i współpracy z różnymi służbami z różnych krajów – uważa emerytowany już dziś prokurator Wacław Kalicki, przez lata zajmujący się przestępczością międzynarodową.
Skoro informacji potrzebnych prokuraturze nie można zdobyć, to może dałoby się je kupić? Rządy kilku krajów tak właśnie zrobiły.