List żelazny - dlaczego sądy rzadko go wydają

Sądy wolą wydać europejski nakaz aresztowania niż pertraktować i dogadywać się z podejrzanym czy oskarżonym.

Publikacja: 28.11.2018 07:31

List żelazny - dlaczego sądy rzadko go wydają

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Posiadacz listu żelaznego może przyjechać do kraju, by na wolności złożyć zeznania. Mimo sporej liczby wniosków o wydanie takiego listu sądy rzadko decydują się na udzielanie podejrzanym gwarancji. Powód?

– To kara za to, że przez lata się ukrywali, uniemożliwiając prowadzenie postępowania – twierdzą adwokaci i niezrażeni dalej piszą wnioski.

– Widać to w statystykach. W minionych latach w pięciu sądach okręgowych (warszawskim, radomskim, katowickim, poznańskim i krakowskim) na 250 wniosków o wydanie listu żelaznego sądy uwzględniły zaledwie kilkadziesiąt. Problem jest poważny, bo tylko w 2017 r. do sądów wpłynęło ponad 2,4 mln spraw karnych i wzrosła liczba spraw tzw. starych (trwających powyżej trzech lat) – mówi poznański adwokat Mariusz Paplaczyk.

Czytaj także: Przełom w stosowaniu listu żelaznego

Bez premii

Instytucja listu żelaznego uregulowana jest w kodeksie postępowania karnego (artykuły od 281 do 284).

Spora liczba wniosków o ich wydanie nie powinna dziwić. Coraz więcej Polaków wyjeżdża do pracy za granicę, a wielu pozostawia w kraju niezałatwione sprawy karne, i to na różnym etapie postępowania. Liczni popadają też w konflikt z prawem podczas odwiedzin w kraju.

Niemcy, Wielka Brytania, Irlandia, Holandia i coraz częściej Czechy to państwa, z których dziś najczęściej płyną wnioski o wydanie listu żelaznego.

Najnowszy przykład z czerwca 2018 r. Bydgoski biznesmen Janusz S., podejrzany o wyprowadzenie majątku z firmy Domar i zdefraudowanie 35 mln zł, dostał list żelazny. W zamian wpłacił 1 mln zł kaucji. Gdyby nie list, sprawa mogłaby nie doczekać finału.

Dlaczego więc sądy go nie lubią?

– Żałuję, że tak się dzieje. Trzeba zrozumieć, że jest to forma, która pozwala na przeprowadzenie postępowania w zamian za gwarancję odpowiadania z wolnej stopy, czyli bez aresztu – mówi Paplaczyk.

I dodaje, że samo tymczasowe aresztowanie przecież karą nie jest. Nie ukrywa jednak, że dużą konkurencją dla listu jest europejski nakaz aresztowania. Ten działa sprawnie i nie budzi oporu sędziów.

Z drugiej strony dla poczucia sprawiedliwości, jak uważa, lepiej przyznać list i postępowanie zakończyć niż odłożyć sprawę na półkę do czasu, aż podejrzany wpadnie i trafi do kraju. Dlatego też, przyznaje adwokat, wnioski pisze, choć ani razu jego klientowi listu nie przyznano.

Podobne doświadczenia ma adwokat Marta Lech. Niejeden raz występowała o list żelazny dla swojego klienta. Choćby ostatnio dla takiego, który przebywał w Wielkiej Brytanii.

– Mężczyzna chciał przyjechać do Polski, by wyjaśnić sprawę sprzed kilkunastu lat. Sprawa była na etapie postępowania przygotowawczego i zbliżała się ku przedawnieniu – opowiada. Sąd odmówił wydania glejtu.

– Niewydawanie listów żelaznych sprawia, że ludzie coraz częściej wolą się ukrywać – uważa mec. Lech.

Dlaczego tak się dzieje?

– To nie sąd z urzędu decyduje o przyznaniu glejtu – bronią się sędziowie. Zwracają też uwagę, że oskarżeni czy podejrzani wcale tak chętnie nie chcą wracać do przeszłości, jak o tym przekonują ich adwokaci. Czasem też żądają gwarancji, których sąd nie może im dać – dodają.

Po co podejrzanemu taki list? Najkrócej mówiąc, gwarantuje tymczasową wolność (nie wolno go aresztować ani zatrzymać). Zanim go dostanie, musi złożyć pisemne oświadczenie, że stawi się do sądu lub prokuratora pod warunkiem odpowiadania z wolnej stopy. Dopiero kiedy zapadnie wyrok skazujący, posiadacz glejtu może trafić do aresztu. Korzystający z listu żelaznego straci go (sąd orzeknie o jego odwołaniu), jeśli się nie stawi do sądu tak jak obiecywał, lub bez pozwolenia opuści kraj.

Po nowemu

W kwietniu 2018 r. Sąd Apelacyjny w Katowicach zmienił linię orzeczniczą w przedmiocie stosowania listu żelaznego. Po raz pierwszy wyraził bowiem pogląd, że istnieje możliwość zastosowania tzw. glejtu, gdy uprzednio wydano postanowienie o zastosowaniu tymczasowego aresztowania. ©?

Gwarancja nie dla każdego

Co oznacza w praktyce wydanie listu żelaznego?

- To gwarancja wydana przez sąd okręgowy w formie postanowienia sądowego, że podejrzany lub oskarżony do czasu prawomocnego zakończenia postępowania będzie odpowiadał z wolnej stopy.

- Jego przyznanie jest obwarowane warunkami.

- Podejrzany lub oskarżony ma się stawiać w oznaczonym terminie na wezwanie sądu, a w postępowaniu przygotowawczym – także na wezwanie prokuratora.

- Nie będzie się oddalał bez pozwolenia sądu z ustalonego miejsca pobytu w kraju.

- Nie będzie nakłaniał do fałszywych zeznań lub wyjaśnień albo w inny bezprawny sposób starał się utrudniać postępowanie karne.

- Wydanie listu żelaznego można uzależnić od wpłaty poręczenia majątkowego.

Posiadacz listu żelaznego może przyjechać do kraju, by na wolności złożyć zeznania. Mimo sporej liczby wniosków o wydanie takiego listu sądy rzadko decydują się na udzielanie podejrzanym gwarancji. Powód?

– To kara za to, że przez lata się ukrywali, uniemożliwiając prowadzenie postępowania – twierdzą adwokaci i niezrażeni dalej piszą wnioski.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
ZUS
ZUS przekazał ważne informacje na temat rozliczenia składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Prawo karne
NIK zawiadamia prokuraturę o próbie usunięcia przemocą Mariana Banasia
Aplikacje i egzaminy
Znów mniej chętnych na prawnicze egzaminy zawodowe
Prawnicy
Prokurator Ewa Wrzosek: Nie popełniłam żadnego przestępstwa
Prawnicy
Rzecznik dyscyplinarny adwokatów przegrał w sprawie zgubionego pendrive'a