Patryk Jaki pojawił się w programie "Fakty po faktach" w TVN24 26 sierpnia. W czasie rozmowy wdał się w polemikę z prowadzącą rozmowę, która żądała od niego jednoznacznej odpowiedzi "tak" albo "nie" m.in. na pytanie o polityczną odpowiedzialność Zbigniewa Ziobry za aferę w resorcie sprawiedliwości z udziałem byłego już wiceministra sprawiedliwości, Łukasza Piebiaka.
TVN od rana do wieczora manipuluje, bije w PiS, sieje mowę nienawiści. A kiedy mam jedyną szanse, aby przedstawić punkt widzenia bitej strony-to nie daje mi się nic powiedzieć. A na koniec jeszcze słyszę „Afera Brejzy to afera PiS-u!” ???>? pic.twitter.com/VY5vsKbTn7
— Patryk Jaki (@PatrykJaki) August 27, 2019
A najśmieszniejsze jest to, że dziennikarze 3RP biją brawo na TT - „jak dobrze, że nie dała mu nic powiedzieć” . Prawdziwa definicja demokracji.
— Patryk Jaki (@PatrykJaki) August 27, 2019
"TVN od rana do wieczora manipuluje, bije w PiS, sieje mowę nienawiści. A kiedy mam jedyną szanse, aby przedstawić punkt widzenia bitej strony-to nie daje mi się nic powiedzieć. A na koniec jeszcze słyszę 'Afera Brejzy to afera PiS-u!'" - pisze na Twitterze Jaki zamieszczając fragment programu w TVN24.
Jaki zauważa też, że "najśmieszniejsze jest to, że dziennikarze 3RP biją brawo na TT".
"Prawdziwa definicja demokracji" - podsumowuje.
Urzędnicy Ministerstwa Sprawiedliwości udostępniali wrażliwe informacje z życia co najmniej 20 sędziów. Wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak aranżował i kontrolował akcję, która miała skompromitować szefa Stowarzyszenia "Iustitia" - poinformował przed tygodniem Onet.pl.
Aby zdyskredytować prof. Krystiana Markiewicza, szefa "Iustitii", wykorzystano pogłoski i plotki na temat jego życia intymnego. Dokument w sprawie sędziego przekazała wiceministrowi sprawiedliwości kobieta o imieniu Emilia w czerwcu 2018 roku. Kobieta współpracowała z wiceministrem Łukaszem Piebiakiem. Za jego zgodą anonimowo wysyłała do mediów kompromitujące materiały - ustalił Onet.
Kobieta miała dać pracownikom resortu dostęp do swojego konta na Twitterze, by można było skopiować historię jej wpisów, także tych wykasowanych. Prywatnie Emilia jest związana z jednym z pracowników Krajowej Rady Sądownictwa, sędzią, który wcześniej pracował w Ministerstwie Sprawiedliwości.
Dowody świadczą o tym, że kobieta była w bezpośrednim kontakcie z ministrem Piebiakiem. Za pośrednictwem komunikatorów internetowych ustalała sposoby kompromitowania sędziów w mediach społecznościowych oraz w mediach prorządowych. Plan ten zaakceptował wiceminister.
"Dziękuję bardzo. Teraz trzeba wypocząć by dalej walczyć o dobrą zmianę. O podwyżce się pomyśli" - pisał w jednej z wiadomości wiceminister Piebiak.
Inna rozmowa miała dotyczyć ataku medialnego na sędziego Piotra Gąciarka z warszawskiego oddziału „Iustitii". Materiał na jego temat pojawił się w programie "Alarm" w TVP1.
- Może wybuchnie mała afera w programie Alarm. Mam nadzieję, że nie zawiodłam - pisała kobieta.
Politycy opozycji, w związku z publikacją Onetu, domagają się dymisji wiceministra Piebiaka i ministra sprawiedliwości, Zbigniewa Ziobry.
Z kolei SLD złożyło zawiadomienie do prokuratury ws. wiceministra Piebiaka.
Według kolejnych materiałów opublikowanych przez Onet to zaufany człowiek Piebiaka, sędzia Jakub Iwaniec z Ministerstwa Sprawiedliwości, dostarczał hejterce wrażliwych danych dotyczących sędziów i wspólnie z Emilią opracował akcję mającą na celu skompromitowanie sędziego Markiewicza.
Po opublikowaniu materiałów dotyczących Iwańca jego delegacja do Ministerstwa Sprawiedliwości została skrócona w trybie natychmiastowym. Poinformował o tym rzecznik rządu Piotr Müller w programie #RZECZoPOLITYCE.