Dorn: PiS nie zdecyduje się na przedterminowe wybory

- Przedterminowe wybory są jak potwór z Loch Ness - mówił w TVN24 były marszałek Sejmu Ludwik Dorn. Jego zdaniem PiS nie zdecyduje się na taki krok.

Aktualizacja: 01.01.2019 19:54 Publikacja: 01.01.2019 19:42

Dorn: PiS nie zdecyduje się na przedterminowe wybory

Foto: tv.rp.pl

Do rozwiązania Sejmu, a - co za tym idzie - przedterminowych wyborów, mogłoby dojść w sytuacji, gdyby parlament nie przyjął budżetu państwa w konstytucyjnym terminie (cztery miesiące od momentu przedstawienia projektu budżetu Sejmowi) - decyzja należałaby wówczas do prezydenta Andrzeja Dudy. Sejm mógłby również dokonać samorozwiązania - wymagałoby to jednak zgody 2/3 ustawowej liczby posłów (307 posłów).

To właśnie uchwała o samorozwiązaniu doprowadziła do skrócenia kadencji Sejmu w 2007 roku, gdy PiS stracił większość w parlamencie po wyjściu z koalicji Samoobrony i LPR. Po wyborach władzę przejęła koalicja PO-PSL.

Dorn wspominał, że wówczas był "wielkim zwolennikiem tych wyborów", ale - jak dodał - wówczas PiS walczył o to, by "stracić jak najmniej". Teraz, jego zdaniem, do takich przyspieszonych wyborów nie dojdzie. - Jeżeli chodzi o przedterminowe wybory, to ja sobie posprawdzałem tytuły prasowe z trzech minionych lat -  podkreślił dodając, że temat ten pojawia się cyklicznie jak "potwór z Loch Ness" w prasie. - Wystawiają w tytułach prasowych łeb z wody tak mniej więcej co rok - podkreślił.

Według Dorna PiS na przedterminowych wyborach mógłby stracić, ponieważ "kto je rozpisze, mając bezwzględną większość, ten moim zdaniem ryzykuje bardzo poważnie jej utratę", gdyż dla wyborców taka decyzja byłaby niezrozumiała.

W wyborach odbywających się w normalnym terminie, zdaniem Dorna, o władzy w Polsce zdecyduje "10 procent wyborców przede wszystkim portfela", czyli nie patrzących na ideologię, ale na swój status materialny. - Kwestia, czy te mniej więcej 10 procent wyborców portfela pozostanie przy PiS-ie - dodał. 

Były marszałek Sejmu ocenił też, że w 2019 roku "upadnie jakaś wielka partia".

Do rozwiązania Sejmu, a - co za tym idzie - przedterminowych wyborów, mogłoby dojść w sytuacji, gdyby parlament nie przyjął budżetu państwa w konstytucyjnym terminie (cztery miesiące od momentu przedstawienia projektu budżetu Sejmowi) - decyzja należałaby wówczas do prezydenta Andrzeja Dudy. Sejm mógłby również dokonać samorozwiązania - wymagałoby to jednak zgody 2/3 ustawowej liczby posłów (307 posłów).

To właśnie uchwała o samorozwiązaniu doprowadziła do skrócenia kadencji Sejmu w 2007 roku, gdy PiS stracił większość w parlamencie po wyjściu z koalicji Samoobrony i LPR. Po wyborach władzę przejęła koalicja PO-PSL.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Adam Struzik: Czuję się odpowiedzialny za Mazowsze. Nie jestem zmęczony
Polityka
Wrócą inspekcje w placówkach dyplomatycznych. To skutek afery wizowej
Polityka
Wybory samorządowe 2024: Koniec kampanii po ostrej walce w miastach
Polityka
Mariusz Kamiński z zarzutami, Michał Szczerba wzburzony
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Polityka
Andrzej Duda spotkał się z Donaldem Trumpem. Donald Tusk: wybieramy różnych rozmówców