Jeszcze inne zdanie ma policja.
– Jazda na suwak wymaga spełnienia pewnych warunków. Pierwszeństwo na zanikającym pasie dotyczy tylko pewnych sytuacji – twierdzi konsekwentnie. I to jej opinia powinna być przede wszystkim brana pod uwagę. Powód? To drogówka pierwsza pojawia się na miejscu kolizji czy wypadku.
– Kierujący pojazdem znajdujący się na pasie, na którym z różnych względów (zanikanie, przeszkoda) nie można kontynuować jazdy, jest w uprzywilejowanej sytuacji i powinien zostać wpuszczony przez kierującego jadącego sąsiednim pasem na pas ruchu, na którym kontynuowanie jazdy jest możliwe – tłumaczy Radosław Kobryś z Komendy Głównej Policji. – Bardzo ważne jest, by, tak samo jak w przypadku prawdziwego suwaka, dojeżdżać do końca pasa, który się kończy. Tam na zmianę przejeżdżają wtedy samochody z obu pasów, jeden z prawej, jeden z lewej – tłumaczy Krzysztof Markiewicz z WORD.
Ze zmienionej zasady pierwszeństwa nie może skorzystać osoba, która zechce zmienić pas jeszcze przed dojechaniem do mety kończącego się lub zablokowanego pasa jezdni. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by spróbowała takiego manewru, ale nie może liczyć na skorzystanie z przywileju pierwszeństwa.
Musi być korek i koniec pasa
Policja zastrzega, że aby doszło do zastosowania suwaka, muszą być spełnione pewne warunki. Po pierwsze, musi występować znaczne zmniejszenie prędkości, a więc zazwyczaj będzie to spowolnienie „zatorem drogowym", w którym pojazdy stoją lub poruszają się z niewielką prędkością (czyli korek, kolizja bądź awaria pojazdu).
Po drugie, miejsce wjazdu zostało wyraźnie określone jako końcowy odcinek pasa ruchu bezpośrednio przed miejscem wystąpienia przeszkody lub miejscem jego zanikania. Chodzi o to, aby uniknąć próby zmiany pasa ruchu jednocześnie przez kilku kierowców w kilku miejscach, co niewątpliwie nie sprzyja płynności ruchu. I w żadnym wypadku nie daje pierwszeństwa.