Podkradanie prasy to podkradanie obywateli

Niepłacenie opłat licencyjnych prasie za sprzedaż przedruków nie tylko uszczupla dochody gazet i pogarsza ich kondycję, ale zagraża informacyjnej roli prasy.

Aktualizacja: 30.06.2015 09:49 Publikacja: 30.06.2015 07:45

Podkradanie prasy to podkradanie obywateli

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski

Dokonując przeglądu prawa autorskiego, rząd postanowił usunąć z niego art. 30, archaiczny przepis, na który powołują się potentaci pressclippingu.

Jak działa ten biznes, pokazuje przetarg z 2009 r., który rozpisało Ministerstwo Sprawiedliwości na monitoring 127 gazet i tygodników dla 50 urzędników. Gdyby musiało je zaprenumerować, zapłaciłoby 2,5 mln zł, a przeglądy prasy kosztował tylko 57 tys. zł.

Największe firmy press- clipperskie bronią się, np. jak wicelider Press-Service Monitoring Mediów. Twierdzi, że nie prowadzi pressclippingu, udostępnia tylko autorskie rezultaty czynności twórczych zespołu dokumentalistów – analityków prasy, a lwia cześć materiałów źródłowych to proste informacje prasowe.

Czyżby firma nie wiedziała, że zebranie danych i napisanie nawet niedużego tekstu może zająć dziennikarzowi dzień pracy?

Ale jest przeciwna usunięciu art. 30. Tak samo jak lider w branży pressclippingowej – Instytut Monitorowania Mediów, który w związku z pracami nad projektem w sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu zorganizował wręcz akcję lobbingową wśród wydawców prasy lokalnej, aby opowiedzieli się za utrzymaniem status quo, czyli art. 30. Mimo że pomyślany był on dla innej działalności, tj. ośrodków dokumentacji, np. przy instytutach naukowych, które dokumentowały swoją pracę.

Ostatnie posiedzenie podkomisji ds. tej noweli zdominowała właśnie ta kwestia.

Wykreślenie art. 30 pewnie nie zakończy kłopotów prasy z pressclippingiem, chodzi bowiem o rynek wart 40 mln zł i 2 mln zł tantiem. Ale jako generujący podkradanie prasy przepis ten powinien być usunięty. Prasa bowiem nie tylko działa w ostrej konkurencji, ale także – przynajmniej jej istotna część: dzienniki i tygodniki, pisma lokalne – realizuje dziennikarską misję, nieraz nawet wbrew finansowej kalkulacji. Wymaga zatem wsparcia, a przynajmniej ochrony przed wyzyskiem przez branże ściśle komercyjne.

Dodajmy, że firma pressclippingowa może wykupić od wydawcy licencję na przeglądy, choćby za pośrednictwem organizacji zbiorowego zarządzania, którą w tej branży jest REPROPOL.

Dokonując przeglądu prawa autorskiego, rząd postanowił usunąć z niego art. 30, archaiczny przepis, na który powołują się potentaci pressclippingu.

Jak działa ten biznes, pokazuje przetarg z 2009 r., który rozpisało Ministerstwo Sprawiedliwości na monitoring 127 gazet i tygodników dla 50 urzędników. Gdyby musiało je zaprenumerować, zapłaciłoby 2,5 mln zł, a przeglądy prasy kosztował tylko 57 tys. zł.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Prawo w Firmie
Trudny państwowy egzamin zakończony. Zdało tylko 6 osób
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Reforma TK w Sejmie. Możliwe zmiany w planie Bodnara