Sondaż: PiS wciąż przed PO. SLD na podium

Dwa najważniejsze ugrupowania na scenie politycznej zrównują się w badaniach sympatii partyjnych.

Aktualizacja: 13.12.2018 07:44 Publikacja: 12.12.2018 18:13

Sondaż: PiS wciąż przed PO. SLD na podium

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

PiS, które od trzech lat dzierży palmę pierwszeństwa, osiąga 37,2 proc., zaś PO – 31,3 proc. Co ważne, badanie przeprowadzono, pytając o partie realnie istniejące w tej chwili, bez możliwych koalicji i ugrupowań, które jeszcze nie powstały oficjalnie, tak jak ruch Roberta Biedronia. To oznacza m.in., że o Nowoczesną pytano osobno. Wynik? Ledwie 4 proc. A to oznacza, że gdyby obie partie razem szły do wyborów parlamentarnych, mogłyby liczyć na lepszy wynik. Nie wiadomo jednak dokładnie, o ile wyższy, procenty poparcia nie dodają się automatycznie i nie wiadomo, jak dużą premię za jedność przyznaliby partiom wyborcy.

Trzecie miejsce na podium zajmuje SLD – niespełna 7 proc., a czwarte Kukiz'15 mający prawie 6 proc. Kolejną pozycję dającą miejsce w Sejmie zajmuje PSL z 5 proc. Partia Razem jest już „pod kreską" i ma 2,4 proc. Co jednak jest dla tego ugrupowania dobrą wiadomością.

Czytaj także: Sondaż: Opozycja wygra z PiS, jeśli się zjednoczy

Ciekawa sytuacja zapanowała na lewicy, szczególnie w porównaniu z wynikami, które publikowaliśmy 11 grudnia, pokazującymi preferencje w wyborach do Parlamentu Europejskiego, w których wzięłyby także udział partie czy koalicje, które dopiero powstają, w tym ugrupowanie Biedronia. W tamtym sondażu to Biedroń ma miejsce na podium i dostaje 7 proc., SLD spada na czwarte z 5 proc., a Razem otrzymuje 0,7 proc.

A to oznacza, że sama zapowiedź startu nowej partii Biedronia budzi elektorat lewicowy, który bez Biedronia ma ok. 10 proc., a z byłym prezydentem Słupska zdobywa 12–13 proc.

Należy jeszcze zwrócić uwagę na dwie inne partie: Kukiz'15 otrzymujące w badaniu 5,7 proc. i PSL – 5,1 proc. To świadczy o marginalizacji Kukiz'15, które w wyborach 2015 roku otrzymało prawie 9 proc. Co do PSL – ludowcy są na identycznym poziomie jak przed trzema laty.

Pozycja obu tych ugrupowań jest szczególnie ważna ze względu na system d'Hondta, który premiuje zwycięzców: wypadnięcie któregoś z pięcioprocentowych ugrupowań premiuje mandatami zwycięzcę, który dostaje ich tym więcej, im większy jest dystans wobec partii, które zajmują kolejne miejsca.

Wyniki partyjne zależą – jak dobrze wiedzą wynajęci przez partie spin doktorzy – od frekwencji wyborczej. Każde ugrupowanie wie, do jakiej grupy elektoratu przemawia i gdzie ta część się znajduje. Jeśli partia się pomyli, skutki mogą być dla niej opłakane. W sondażu IBRiS frekwencja nie wygląda imponująco – tylko 51,5 proc. badanych wybiera się do urn. To prawie tyle samo, ile realnie wybrało się głosować w poprzednich wyborach, ale to, po pierwsze, świadczy o tym, że opozycja nie zdołała zmobilizować nowego elektoratu, a po drugie, należy pamiętać, że zapowiedzi składane przez respondentów są bardziej optymistyczne niż realne zachowania w dniu głosowania.

PiS, które od trzech lat dzierży palmę pierwszeństwa, osiąga 37,2 proc., zaś PO – 31,3 proc. Co ważne, badanie przeprowadzono, pytając o partie realnie istniejące w tej chwili, bez możliwych koalicji i ugrupowań, które jeszcze nie powstały oficjalnie, tak jak ruch Roberta Biedronia. To oznacza m.in., że o Nowoczesną pytano osobno. Wynik? Ledwie 4 proc. A to oznacza, że gdyby obie partie razem szły do wyborów parlamentarnych, mogłyby liczyć na lepszy wynik. Nie wiadomo jednak dokładnie, o ile wyższy, procenty poparcia nie dodają się automatycznie i nie wiadomo, jak dużą premię za jedność przyznaliby partiom wyborcy.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Prezydent Andrzej Duda ułaskawił agentów CBA skazanych w aferze gruntowej
Polityka
Jacek Kucharczyk: Nie spodziewałem się na listach KO Hanny Gronkiewicz-Waltz
Polityka
Po słowach Sikorskiego Kaczyński ostrzega przed utratą przez Polskę suwerenności
Polityka
Exposé Radosława Sikorskiego w Sejmie. Szef MSZ: Znaki na niebie i ziemi zwiastują nadzwyczajne wydarzenia
Polityka
Afera zegarkowa w MON. Dyrektor pisała: "Taki sobie wybrałam"