Porównanie Stanów Zjednoczonych do komunistycznej partii Chin dokonane przez przedstawiciela niemieckiego rządu jest obraźliwe dla tysięcy amerykańskich żołnierek i żołnierzy, którzy mają udział w zapewnieniu bezpieczeństwa Niemiec – w taki sposób skomentował ambasador USA w Berlinie Richard Grenell niedawną wypowiedź niemieckiego ministra gospodarki.
Jest nim Peter Altmaier bliski współpracownik pani kanclerz, który pozwolił sobie na przypomnienie, że kilka lat temu jedna z amerykańskich agencji wywiadowczych prowadziła szeroką działalność w Niemczech, podsłuchując nawet rozmowy Angeli Merkel. To w kontekście debaty na temat dopuszczenia chińskiego koncernu Huawei do rozbudowy sieci 5G w Niemczech, co wzbudza obawy, iż dostęp do przyszłej sieci uzyskać mogą chińskie służby wywiadowcze.
Grenell jak Trump
Richard Grenell od dawna ostrzega więc Niemcy o fatalnych skutkach współpracy z Huawei. Czyni to w podobny bezceremonialny sposób, w jaki żądał zwiększenia przez Berlin wydatków na obronę, wprowadzenia sankcji na Iran po wyjściu USA z międzynarodowego porozumienia atomowego z Teheranem czy zmiany polityki imigracyjnej, nie wspominając już o pomyśle większych ceł na niemieckie auta.
Domagał się także wycofania Niemiec z projektu Nord Stream 2. Takie działania przypominają do złudzenia styl Donalda Trumpa, co wywołuje w Niemczech tym większą falę oburzenia oraz oskarżeń o łamanie konwencji dyplomatycznych przez ambasadora.
Sprzyja to dalszemu ochładzaniu relacji pomiędzy Berlinem a Waszyngtonem. Nie jest też przypadkiem, że obecny prezydent USA nie pojawił się do tej pory w Niemczech z oficjalną wizytą. Nie był nią pobyt na szczycie G20 w Hamburgu. Angela Merkel gościła w Białym Domu już dwa razy.