Z 649 miejsc, gdzie 4 listopada toczyła się II tura wyborów samorządowych, dla PiS liczyło się kilka. I to nie dużych miast, jak Kraków czy Gdańsk, ale tych średniej wielkości. Jednak tylko w Chełmie (woj. lubelskie) prezydentem został kandydat Zjednoczonej Prawicy. Wyścig o prezydencki fotel wygrał 27-letni Jakub Banaszek z partii Porozumienie Jarosława Gowina. Poza tym sukcesem PiS nie zdobyło władzy w żadnym mieście średniej wielkości. Dlatego ten wynik i kampania Banaszka będą poważnie brane pod uwagę na Nowogrodzkiej jako element dyskusji o tym, co się sprawdziło, a co nie.
Czytaj także: Klęska „projektu Morawiecki”?
– Nastroje ogólnie są średnie. Nie taki miał być ostateczny wynik – przyznaje nasz rozmówca z Nowogrodzkiej i wskazuje, że bardzo liczono na zwycięstwa w Tarnowie, Radomiu czy Siedlcach. – Na analizy przyjdzie jeszcze czas. Na razie koncentrujemy się na rozmowach w sprawie władz w sejmikach wojewódzkich – tłumaczy i dodaje, że do nowego otwarcia po wyborach samorządowych i do ewentualnych zmian w rządzie może dojść najwcześniej na przełomie roku.
Czytaj także: Polacy nie chcą rządów monopartii