Rafał Bochenek, Beata Szydło i Elżbieta Rafalska. Gdyby ktoś nie znał kontekstu, to zdjęcie tej trójki z czwartkowej konferencji prasowej w siedzibie PiS na Nowogrodzkiej mógłby wziąć za fotografię z pierwszych dni rządów, tuż po wyborach w 2015 roku.
Ale tym razem kontekst jest zupełnie inny. – Wiemy, że są w tej chwili sondaże, które pokazują pewne zwycięstwo. Ale sondaże nie wygrywają wyborów. Aby zwyciężyć, musimy pracować do ostatniej godziny – mówiła była premier. Później wprost przyznała to, o czym od dawna nieoficjalnie mówią sztabowcy PiS. – Sondaże mogą być też elementem, który może zniechęcać do pójścia do wyborów. Bo ktoś je czyta i może uznać, że są już rozstrzygnięte – dodała była premier. Na Nowogrodzkiej uruchomiono call center, dzięki któremu partia na ostatnim etapie kampanii ma skuteczniej dotrzeć do struktur, działaczy i aktywistów oraz zwykłych wyborców.
Po konferencji Szydło odbyła serię spotkań w „terenie", między innymi w cukierni w miejscowości Brwinów czy w Domu Seniora w Mszczonowie. Głosy z tych miejscowości, przekonanie wyborców PiS, że trzeba głosować, bo nie wszystko jest rozstrzygnięte, będą kluczowe dla utrzymania samodzielnej większości przez partię rządzącą.
Była premier Szydło odwiedziła też Łódź. Do tej pory nie była tak zaangażowana w kampanię parlamentarną. Premier Mateusz Morawiecki powróci do kampanii na początku przyszłego tygodnia.
– Do czasu pogrzebu śp. Kornela Morawieckiego premier na pewno nie będzie prowadził kampanii. To jest naturalne, że każdy po śmierci bliskiej osoby skupia się przede wszystkim na sprawach osobistych – mówił we wtorek szef KPRM Michał Dworczyk.