– Czy to było niebezpieczne? Tak! Wyrażenie „latający reaktor atomowy" mówi wszystko – próbował wyjaśnić amerykański ekspert Jeffrey Lewis.
8 sierpnia na poligonie rosyjskiej marynarki wojennej w pobliżu miejscowości Nionoksa nad Zatoką Dwińską (tysiąc kilometrów na północ od Moskwy) doszło do tajemniczej eksplozji.
Według pierwszej wersji resortu obrony w czasie testowania jakiejś broni na nadbrzeżnym poligonie zginęły dwie osoby.
Trzy dni później mówiono już, że zginęło pięć osób. Nie byli to wojskowi, lecz naukowcy z rosyjskiego centrum atomowego w Sarowie. I nie na lądzie, ale na platformie morskiej znajdującej się na wysokości Nionoksy.
W końcu okazało się, że zginęło dwóch oficerów na lądzie, a pięciu naukowców utonęło na morzu. Dodatkowo sześć osób zostało rannych (w tym trzech oficerów).