Rosja: Dziwna alergia lidera opozycji

Lekarz sławnego przeciwnika Kremla Aleksieja Nawalnego alarmuje, że w areszcie może mu grozić niebezpieczeństwo.

Aktualizacja: 30.07.2019 10:53 Publikacja: 29.07.2019 18:43

Aleksiej Nawalny jest obecnie najpopularniejszym opozycyjnym politykiem w Rosji

Aleksiej Nawalny jest obecnie najpopularniejszym opozycyjnym politykiem w Rosji

Foto: AFP

Po zabójstwie wybitnej niezależnej dziennikarki Anny Politkowskiej czy morderstwie lidera opozycji Borysa Niemcowa nikt nie ma wątpliwości, że bycie przeciwnikiem Kremla jest jednym z najbardziej niebezpiecznych zajęć w Rosji. Zwłaszcza jak się grzebie w kieszeniach rządzących i ujawnia się ich wielomiliardowe majątki w kraju i za granicą, które raczej nie są zdobyte wskutek ciężkiej pracy.

Tym właśnie od lat zajmuje się szef fundacji na rzecz walki z korupcją Aleksiej Nawalny, który stał się w Rosji nieformalnym liderem opozycji. Od środy w moskiewskim areszcie odsiaduje 30-dniowy wyrok za „naruszenie porządku przeprowadzenia manifestacji". Jego osobista lekarka wprost sugeruje, że w areszcie mógł zostać otruty „nieznaną substancją chemiczną".

Jak groźny przestępca

Moskiewski szpital miejski im. Winogradowa od kilku dni był w centrum uwagi rosyjskich mediów. Przede wszystkim dlatego, że z aresztu został tam przywieziony Nawalny z „ostrą reakcją alergiczną". Miał spuchniętą twarz, ręce i plecy. Gdy udała się tam prywatna lekarz opozycjonisty Anastasia Wasiliewa w towarzystwie innego moskiewskiego lekarza, szpital już był otoczony przez funkcjonariuszy policji i „osób w cywilu". Cudem udało się im przedostać do szpitalnego pokoju, a gdy zaczęli oglądać ciało opozycjonisty i pytać o dolegliwości, niemal od razu zostali wystawieni za drzwi.

Za zgodą Nawalnego Wasiliewa opisała jego stan zdrowia w mediach społecznościowych i stwierdziła, że doszło do intoksykacji wywołanej „nieznaną substancją chemiczną". Oświadczyła też, że opozycjonista nigdy dotąd nie miał żadnej alergii. Gdy informacja ta trafiła do niezależnych mediów, zwolennicy opozycjonisty i wielu dziennikarzy udali się do szpitala. Na miejscu czekały na nich już policyjne autobusy, zatrzymano kilkadziesiąt osób, w tym kilku korespondentów.

Wtedy lekarze szpitala za pośrednictwem mediów rządowych poinformowali o tym, że Nawalny ma chorobę alergiczną – „pokrzywkę". Specjalnie ściągnięto głównego moskiewskiego alergologa, który stwierdził, że opozycjonista ma zapalenie skóry. Padło też stwierdzenie, że „nie został otruty". Co ciekawe, to z mediów rządowych Nawalny i jego rodzina dowiedzieli się o stawianych przez lekarzy szpitala diagnozach. Nikt zaś nie wytłumaczył, dlaczego z sali wyprowadzono prywatnego lekarza opozycjonisty i dlaczego potraktowano go jak groźnego kryminalistę, skazanego za ciężkie przestępstwa. Wtedy obecność funkcjonariuszy policji i służb w placówce byłaby uzasadniona. Nawalny zaś trafił do aresztu na podstawie przepisów kodeksu administracyjnego.

W poniedziałek opozycjonista trafił z powrotem do aresztu. Jego lekarka alarmowała, że nie może trafić do tego samego pomieszczenia. Oświadczyła też, że w szpitalu nie przeprowadzono nawet „podstawowych badań toksykologicznych". Nawalny jedynie miał zostać poddany silnym środkom przeciwalergicznym, po których „poczuł się lepiej".

– Istnieje duże zagrożenie dla jego zdrowia. Jeżeli ta sama nieznana chemiczna substancja trafi do jego organizmu po raz drugi, może wywołać poważną reakcję alergiczną, co może doprowadzić nawet do zgonu – sugerowała Wasiliewa, cytowana przez niezależną telewizję Dożd.

Długa lista wrogów

Prowadzona przez Nawalnego fundacja ujawniła m.in., jak przyjaciele Władimira Putina zostali dolarowymi miliarderami oraz jak wygląda włoska posiadłość premiera Dmitrija Miedwiediewa, która w uroczym regionie Toskanii zajmuje aż 100 hektarów. Produkują tam wina, które – jak twierdzi Nawalny – na moskiewskich salonach znane są jako „wina od Miedwiediewa".

Dzięki niemu Rosjanie dowiedzieli się, że niektórzy deputowani Dumy mają samochody, na które przeciętny rosyjski parlamentarzysta musiałby odkładać pensję przez sześć lat. To Nawalny zwrócił uwagę na zegarek rzecznika Kremla Dmitrija Pieskowa warty 620 tys. dol. i opowiedział o greckiej willi syna rosyjskiego prokuratora generalnego Jurija Czajki. Fundacja opozycjonisty upubliczniła też prywatny samolot byłego wicepremiera Igora Szuwałowa (obecnie prezes jednego z banków państwowych). Nie chodziło jednak o samolot, lecz o to, że żona wieloletniego współpracownika Putina przewozi nim swego psa na międzynarodowe pokazy.

– Prowadzi bardzo niebezpieczną działalność w Rosji. Na ile niebezpieczną, pokaże jego stan zdrowia. Pamiętamy, co się działo w 2017 r. z Władimirem Kara-Murzą (opozycjonista związany z Michaiłem Chodorkowskim), który nie ma wątpliwości, że został wtedy otruty – mówi „Rzeczpospolitej" Lew Ponomariow, rosyjski dysydent i znany obrońca praw człowieka. – W najlepszym wypadku władze nie wiedzą, co się z nim stało, boją się konsekwencji i dlatego próbują same wszystko wyjaśnić. W najgorszym same są temu winne, tego też nie można wykluczyć. To byłoby straszne – dodaje.

„Nic mu nie jest"

Na początku lipca kremlowskie media zaczęły sugerować, że fundacja Nawalnego jest finansowana przez nieznane źródła i że datki na swoją działalność opozycjonista otrzymuje w postaci bitcoinów, których pochodzenia nie można prześledzić. – Kto ci przesłał bitcoiny za publikację o mnie? – pytał Nawalnego niedawno znany propagandysta Władimir Sołowiow. Ostatnio za sprawą Nawalnego do sieci wypłynęła włoska karta stałego pobytu Sołowiowa, wcześniej ujawnił też dwie jego wille nad jeziorem Como.

– Nikt nie mówi, że ma zagranicznych sponsorów. Mogą to też być również rozgrywki wewnątrzrosyjskie – mówi „Rzeczpospolitej" Aleksiej Muchin, politolog, blisko związany z Kremlem. – Nic mu nie jest. Po prostu w Moskwie mamy kiepski klimat, ja też mam często alergię – twierdzi.

Po zabójstwie wybitnej niezależnej dziennikarki Anny Politkowskiej czy morderstwie lidera opozycji Borysa Niemcowa nikt nie ma wątpliwości, że bycie przeciwnikiem Kremla jest jednym z najbardziej niebezpiecznych zajęć w Rosji. Zwłaszcza jak się grzebie w kieszeniach rządzących i ujawnia się ich wielomiliardowe majątki w kraju i za granicą, które raczej nie są zdobyte wskutek ciężkiej pracy.

Tym właśnie od lat zajmuje się szef fundacji na rzecz walki z korupcją Aleksiej Nawalny, który stał się w Rosji nieformalnym liderem opozycji. Od środy w moskiewskim areszcie odsiaduje 30-dniowy wyrok za „naruszenie porządku przeprowadzenia manifestacji". Jego osobista lekarka wprost sugeruje, że w areszcie mógł zostać otruty „nieznaną substancją chemiczną".

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
"To nie jest prawda". Bosak odpowiada na zarzut ambasadora Izraela
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Polityka
Wybory samorządowe 2024. Kto wygra w Krakowie? Nowy sondaż wskazuje na rolę wyborców PiS
Polityka
Małgorzata Wassermann poparła pośrednio kandydata PO w Krakowie
Polityka
Jarosław Kaczyński odwołuje swoją przyjaciółkę z zarządu "Srebrnej"
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Polityka
Wybory 2024. Kto wygra drugie tury?