Tysiące skanerów pójdzie do kosza

To Kancelaria Premiera popełniła błąd w przetargu na czytniki do dowodów osobistych. Zamówiła sprzęt o niskiej jakości dla dużej bazy danych.

Aktualizacja: 08.07.2021 21:46 Publikacja: 08.07.2021 18:52

Tysiące skanerów pójdzie do kosza

Foto: PAP, Paweł Supernak

Przetarg na czytniki linii papilarnych do nowych dowodów osobistych dla 31 mln Polaków wygrała firma, w której prezesem jest były szef warszawskiej delegatury CBA. Krytycznie zakupione urządzenia oceniła ABW, uznając, że nie gwarantują bezpieczeństwa. Ale niskie wymogi w przetargu postawiła KPRM i pozwoliła na zakup sprzętu, który trafi do kosza – wynika z ustaleń „Rzeczpospolitej".

Kancelaria Premiera w grudniu ubiegłego roku ogłosiła przetarg na zakup 7450 sztuk skanerów odcisków palców do dowodów biometrycznych dla gmin w całej Polsce. Rząd chciał przeznaczyć na zakup do 3 mln 725 tys. zł brutto. Zgłosiło się osiem firm – najdroższa oferta to 4 mln zł, inne od 2,3–2,9 mln zł.

KPRM wybrała firmę Integra B.R.O.P. z Gdyni, która zaproponowała za czytniki najniższą cenę – 1 301 217 zł, a więc 176 zł za sztukę. „Oferta została wybrana jako najkorzystniejsza, gdyż zdobyła najwyższą łączną liczbę punktów" – wskazano w ogłoszeniu.

Firmy musiały się wykazać doświadczeniem, m.in. co najmniej dwóch dostaw, które polegały na dostawie rozwiązań sprzętowych i programowych w zakresie pobierania i weryfikacji danych biometrycznych, np. skanerów podpisu biometrycznego, skanerów odcisków palców, wielostronicowych skanerów dokumentów podróży o wartości co najmniej 300 tys. zł każda.

Wybór najtańszej oferty wzbudził zastrzeżenia konkurentów, którzy już podczas przetargu wskazywali, że postawiono wymóg dotyczący „zgodności z profilem skanowania FAP10", który nie daje „wystarczającego zabezpieczenia i nie powinien być wykorzystywany do aplikacji dających dostęp do danych wrażliwych czy potwierdzających dane obywateli". Według firm „standard FAP10 umożliwia odczytanie tylko części, a nie całego odcisku palca", a „do skutecznego odczytu niezbędne jest wykorzystanie standardu FAP30".

Co ciekawe, urzędnicy w punkcie dotyczącym właściwości skanowania opierali się o wytyczne National Institute of Standards and Technology, „gdzie standard FAP10 jest określany jako niewystarczający dla większości aplikacji i odznaczający się znacznym współczynnikiem błędów w przypadku dużej bazy danych. Jako rekomendowany, minimalny poziom został podany FAP30" – pisał jeden z oferentów.

Jednak wymogów nie zmieniono. Wygląda na to, że to właśnie wytknęła ABW, kwestionując zakup. Oceniła, że czytniki mogą stwarzać zagrożenie dla „bezpieczeństwa państwa i prywatności obywateli" (pierwsza podała to WP).

– Wina leży po stronie KPRM, która rozpisała przetarg i ustaliła takie warunki, które ta firma spełniała. A już po odbiorze urządzeń KPRM zorientowała się, że kupiła sprzęt, który nie nadaje się do operacji mającej objąć 31 mln Polaków, i dlatego przekazała go do ABW, a tu rekomendacja była negatywna – potwierdza nam poseł Wiesław Szczepański, szef sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych (sprawę omawiano w środę).

Pismo z ABW z krytyczną oceną czytników firmy z Gdyni przyszło do sejmowej komisji – jak mówi nam poseł Szczepański – z datą 2 lipca, z czego wniosek, że dopiero po zakupie zasięgnięto opinii ABW.

– Najpierw rozstrzygnięto przetarg, a później zapytano ABW, taka kolejność to błąd – wskazuje poseł Marek Biernacki. – Przed zakupem każda z firm powinna dostarczyć swój czytnik, żeby można było sprawdzić jego jakość. Tu za publiczne środki kupowano kota w worku – podkreśla.

Jakiej produkcji są czytniki? Robert Gawryś, prezes zwycięskiej firmy, nie odpowiedział nam. – Mogę tylko potwierdzić, że nasza firma wzięła udział w tym przetargu i go wygrała – mówi „Rzeczpospolitej" Gawryś, były szef delegatury CBA w Warszawie, wieloletni funkcjonariusz straży granicznej. Twierdzi, że firma nie otrzymała żadnych uwag z ABW.

Czytniki miały być dostarczone wiosną, by od sierpnia samorządy mogły zacząć wydawać nowe dowody osobiste z drugą cechą biometryczną, czyli odciskami palców. Teraz to niemożliwe, trzeba rozpisać nowy przetarg.

Prezes Gawryś nie chciał nam odpowiedzieć, czy firma dostarczyła już (wg przetargu miała na to 30 dni) tysiące czytników i co teraz z nimi będzie.

„Decyzję o dalszych decyzjach dotyczących postępowania w pierwszej kolejności przekażemy wykonawcy. W związku z tym prosimy o cierpliwość. W drugim kroku przekażemy ją zainteresowanym mediom" – odpisała nam z kolei KPRM.

Przetarg na czytniki linii papilarnych do nowych dowodów osobistych dla 31 mln Polaków wygrała firma, w której prezesem jest były szef warszawskiej delegatury CBA. Krytycznie zakupione urządzenia oceniła ABW, uznając, że nie gwarantują bezpieczeństwa. Ale niskie wymogi w przetargu postawiła KPRM i pozwoliła na zakup sprzętu, który trafi do kosza – wynika z ustaleń „Rzeczpospolitej".

Kancelaria Premiera w grudniu ubiegłego roku ogłosiła przetarg na zakup 7450 sztuk skanerów odcisków palców do dowodów biometrycznych dla gmin w całej Polsce. Rząd chciał przeznaczyć na zakup do 3 mln 725 tys. zł brutto. Zgłosiło się osiem firm – najdroższa oferta to 4 mln zł, inne od 2,3–2,9 mln zł.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Sprawa sędziego Tomasza Szmydta. Poseł Lewicy: Oczekuję, że Ziobro zabierze głos
Polityka
Sędzia Szmydt publikuje dokument z podpisem Komorowskiego. Jest reakcja
Polityka
Nowe role byłych posłów Koalicji Obywatelskiej. Wracają do Sejmu
Polityka
Marcin Mastalerek o sędzim Szmydcie. „Nie ma co owijać w bawełnę – to jest zdrajca”
Polityka
Doradca prezydenta Łukasz Rzepecki: Obajtek na listach PiS? Decyzję ocenią wyborcy