Piotr Rybak to wrocławski przedsiębiorca i działacz polityczny. Współpracował z Pawłem Kukizem, a sławę zyskał w listopadzie 2015 r. Wtedy na wrocławskim rynku podczas manifestacji antyimigranckiej spalił kukłę z pejsami, odzianą w chałat i kapelusz. Rybak twierdził, że przedstawiała George'a Sorosa, finansistę, któremu wrocławianin zarzuca sprowadzanie muzułmanów do Europy. Sąd uznał, że był to po prostu Żyd. Skazał Rybaka na trzy miesiące więzienia.
W najbliższych dniach sąd rozważy wniosek o zmianę formy wykonywania kary na dozór elektroniczny, a o Rybaku znów stało się głośno. W sobotę brytyjskie służby odmówiły mu wjazdu na teren Wielkiej Brytanii. Z byłym księdzem Jackiem Międlarem, również zawróconym na granicy, miał wziąć udział w marszu antyimigranckim. Rybak zaangażował się też w budowę nowej formacji – Narodowego Frontu Polski.
Skupia ona kilkanaście niewielkich organizacji narodowych, m.in. Klub Narodowej Demokracji, Stowarzyszenie Narodowe im. Romana Dmowskiego i Nasz Polski Dom. Kongres założycielski odbył się 10 czerwca w Warszawie. Rybak był jednym z mówców. – Musimy mówić odważnie o tej żydomasonerii, o tych zdrajcach narodu polskiego, którzy przez 27 lat robili wszystko, by wynarodowić naród polski, a nasze matki, żony, dzieci i wnuki posłać za granicę – akcentował.
W rozmowie z „Rzeczpospolitą" precyzuje, że głównym zadaniem formacji będzie „przebudowa państwa". – To będzie działanie długoterminowe, bo musimy zmienić elity i system, zaczynając od sądownictwa, przez prokuraturę, policję, na systemie wyborczym kończąc. Od wielu lat mamy tych samych posłów, niestety w większości nie polskiego pochodzenia – wyjaśnia.
Zastrzega jednak, że to nie on będzie głównym liderem Narodowego Frontu Polski. Jego zdaniem ta rola przypadnie Aleksandrowi Jabłonowskiemu.