Godzic: PiS chce iść węgierską drogą

Repolonizacja mediów odrzuca demokrację w kąt – uważa medioznawaca prof. Wiesław Godzic.

Aktualizacja: 21.06.2019 16:16 Publikacja: 20.06.2019 18:55

Słowa wicepremiera Gowina podważają polskość dziennikarzy z mediów o kapitale zagranicznym

Słowa wicepremiera Gowina podważają polskość dziennikarzy z mediów o kapitale zagranicznym

Foto: materiały prasowe

Wicepremier Jarosław Gowin przypomniał, że PiS dokona repolonizacji mediów, jeśli ponownie wygra wybory parlamentarne. Jak to może wpłynąć na rzetelne informowanie Polaków?

Sam proces repolonizacji wydaje się dziwaczny, niepotrzebny i niemerytoryczny. Repolonizacja skończyłaby się załamaniem obecnego rynku medialnego. Dzisiaj mamy status quo, które nie powinno zostać naruszone. Zmiany mogłyby się okazać początkiem ideologizacji całej polskiej sfery medialnej. Rządzącym brakuje merytorycznych argumentów, które zastępuje ideologicznymi.

To jest prosty eksperyment myślowy. Gdybym ja jako Polak był np. właścicielem gazety wychodzącej we Francji, to czym bym się zajmował na co dzień? Na pewno tym, żeby sprzedawać jak najwięcej tej gazety, żeby biznes się kręcił. Ale gdyby doszło do sytuacji konfliktu interesów między Polską a Francją, to jako polski patriota w oczywisty sposób zabiegałbym o to, aby należąca do mnie gazeta prezentowała polski punkt widzenia. To jest chyba oczywiste dla każdego z nas – wyjaśniał Jarosław Gowin.

To jest obłędna hipoteza zakładająca, że obecnie pracujący w mediach o zagranicznym kapitale polscy dziennikarze nie są do końca Polakami. Słowa wicepremiera Gowina podważają polskość dziennikarzy mediów o kapitale zagranicznym, którzy są niepewni, należałoby ich zredukować i zrepolonizować.

Wicepremier zauważył, że większość prasy w Polsce należy do niemieckich koncernów, a gdy dochodzi do konfliktu interesów między Polską a Niemcami, to te gazety reprezentują niemiecki punkt widzenia i niemieckie interesy.

Eksperymenty myślowe ministra Gowina są niebezpieczne. Wkrótce dojdziemy do tego, że nauczyciel w Polsce będzie nie tylko musiał być Polakiem, ale również patriotą polskim, którego ramy wyznacza władza. Nie chcę od dziennikarzy, żeby byli patriotami, tylko żeby rzetelnie informowali społeczeństwo, dobrze redagowali swoje teksty, przedstawiali ciekawe punkty widzenia, nie bali się krytykować władzy i opozycji, patrzyli politykom i wszystkim opisywanym na ręce i krytycznie opisywali rzeczywistość. Patriotyzm nie ma tu nic do rzeczy. To, co proponuje Gowin, to powrót do komunizmu wojennego, gdzie pewne prawa są zawieszone, a na czas wojny należy zewrzeć szyki po jednej słusznej stronie. Repolonizacja odrzuca demokrację w kąt.

PiS od początku swoich rządów zapowiada zmiany w mediach, również prywatnych, chcąc nie tylko repolonizacji, ale również dekoncentracji, a nawet pojawił się pomysł ustawy o fake newsach, za które media miałyby płacić 4 mln zł.

Wiemy, skąd się bierze niechęć PiS do niezależnych mediów – z fobii Jarosława Kaczyńskiego, według którego ten, kto ma media, ten rządzi. Do tego dochodzi niechęć prezesa PiS do Niemców. Wykorzystuje się resentymenty powojenne do Niemiec, które są jednym z naszych promotorów w Unii Europejskiej i naszym dobrym partnerem gospodarczym. Polakom potrzebni są właściciele medialni, którzy lepiej będą dbać o swoich dziennikarzy, dzięki czemu ci będą mogli zdobywać lepsze newsy, skupiać się na pisaniu dobrych tekstów, dbać o swój warsztat. W tę stronę idźmy, a nie repolonizacji dążącej do jednego słusznego widzenia świata. Słowa ministra Gowina są obraźliwe dla odbiorców mediów o kapitale zagranicznym i dziennikarzy z tychże mediów, bo kieruje się ich na reedukację narodową, niczym w Chinach. Czyni się z nich Polaków drugiego sortu. Niebezpiecznych czasów się doczekaliśmy.

Może rządzący śledzą informacje dzienników wydawanych przez Polska Press, portalu Onet, dziennika „Fakt", telewizji TVN, tygodnika „Newsweek" i nie podoba im się ich krytycyzm. Czy te media mogą mieć wkrótce problemy?

Co to za kraj, w którym media nie są krytyczne wobec władzy? Na pewno nie demokratyczny. Media, zwłaszcza publiczne, powinny patrzeć władzy na ręce. A co dopiero prywatne. Powinny być krytyczne wobec rządu. W Polsce nie jest normalne, że media publiczne są spolegliwe wobec władzy i nie patrzą jej na ręce.

Jednak rządzący za wzór bezstronności i przestrzegania zasad stawiają media narodowe. Jacek Sasin mówił swego czasu, że TVN mogłoby się uczyć obiektywizmu od TVP.

Tego typu wypowiedź może tylko śmieszyć każdego, kto jest widzem TVP i ogląda „Wiadomości". Nawet dane państwowych firm badawczych przeczą tezie pana Sasina.

Z majowego raportu CBOS wynika, iż ponad połowa badanych (56 proc.) uważa, że większość mediów w Polsce nie zachowuje bezstronności. Najbardziej krytycznie pod względem wiarygodności jest oceniana TVP.

No właśnie. Kiedy kilka lat temu robiłem badania na temat TVP, wyszło, że media publiczne nie przedstawiają bezstronnie informacji. Jest jeszcze gorzej, niż było, a rządzący chcą, żeby poziom mediów w Polsce zapewnił im poklask. Pytanie, czy za repolonizacją pójdą zmiany w internecie. Repolonizacja mediów to rewolucja kontrolowana. Jeśli władzy zależy na jakości mediów, to niech zacznie od odpolitycznienia TVP i mediów narodowych.

Rządzący powołują się na przykład Francji, gdzie jest słaba pozycja kapitału zagranicznego w mediach.

We Francji sytuacja mediów wynika z tradycji, silnej pozycji dziennikarskich stowarzyszeń oraz związków zawodowych i regulacji prawnych. Media są bardzo mocno związane z biznesem, który jest bardzo blisko określonych polityków władzy. Rozmawiajmy na temat zmian w mediach, zapoczątkujmy debatę publiczną, ale nie dokonujmy siłowych zmian. PiS dokonał już reformy mediów publicznych, całkowicie je sobie podporządkowując. Chce zmian w mediach z powodu kompleksów, bo te media, które im sprzyjały, zawsze były słabe, jak „GPC", TV Republika czy TV Trwam.

Czy repolonizacja mediów państwa Unii Europejskiej jest możliwa?

Unia Europejska nie będzie się mogła zgodzić na zablokowanie swobodnego przepływu kapitału. Na pewno zareaguje, ale nie wiem, czy poza słowami coś zrobi, patrząc na przykład Węgier. Nie wiem, jak zareagują dzisiaj Amerykanie. Donald Trump uważa, że z polską demokracją i praworządnością wszystko jest OK. Właścicielem TVN jest amerykański koncern zajmujący się na świecie nie newsami i polityką, ale głównie segmentem life oraz home and gardening. Może się okazać, że Amerykanie dojdą do wniosku, iż nie czas i miejsce, żeby angażować się w polskie sprawy, i będą dbali o to, by część rozrywkowa i ogrodnicza rozwijała się w polskich mediach prywatnych. Chcąc wciąż robić w Polsce interesy w segmencie telewizyjnym, będą musieli się przerzucić z informacji i polityki na rozrywkę i lifestyle.

Superstacja, która była mocno lewicowa i krytyczna wobec władzy, ale też miała znikomą oglądalność, przestała się zajmować polityką ze względu na zmianę profilu.

Właściciel stacji ma swoje interesy. Polsat cofnął się, bo chce zarabiać. Atmosfera niejasności i niepewności zmusiła do odpowiednich decyzji. Media to dzisiaj głównie biznes. Rozumiem właściciela, choć to przykre, ale być może dzięki tej szarpaninie politycznej Polsat nie tylko przetrwa, ale będzie też miał lepsze wyniki finansowe. Nie zawsze powinno chodzić o pieniądze.

Wśród magazynów najchętniej wybieranymi przez spółki Skarbu Państwa do publikacji reklam w 2018 r. były „Sieci Prawdy", „Wprost" i „Do Rzeczy". W „Gazecie Polskiej" wydatki reklamowe tych firm wzrosły o 124 proc. – wynika z raportu, do którego dotarł portal Wirtualnemedia.pl.

Za pomocą reklam spółek Skarbu Państwa można media osłabić lub wzmocnić. Władza odcięła reklamy mediom, które patrzą jej na ręce, a wspiera media jej sprzyjające mimo spadku ich czytelnictwa, jak choćby „GPC".

UE nic nie zrobiła w przypadku węgierskiego dziennika „Magyar Nemzet" patrzącego władzy na ręce, a prywatne telewizje, jak Hir TV, czy tygodniki niechętne władzy, jak „Heti Válasz", nagle zaczęły mieć problemy finansowe.

W Budapeszcie umiejętnie wymyślono sposób na spacyfikowania mediów. Obawiam się, że to, co działo się na Węgrzech, było zgodne z prawem. Unia nie mogła aż tak głęboko ingerować w sprawy danego państwa. PiS będzie chciał w mediach pójść węgierską drogą. Pytanie, jak społeczeństwo zareaguje na zmiany w mediach. Może dojść do przesilenia.

Wicepremier Jarosław Gowin przypomniał, że PiS dokona repolonizacji mediów, jeśli ponownie wygra wybory parlamentarne. Jak to może wpłynąć na rzetelne informowanie Polaków?

Sam proces repolonizacji wydaje się dziwaczny, niepotrzebny i niemerytoryczny. Repolonizacja skończyłaby się załamaniem obecnego rynku medialnego. Dzisiaj mamy status quo, które nie powinno zostać naruszone. Zmiany mogłyby się okazać początkiem ideologizacji całej polskiej sfery medialnej. Rządzącym brakuje merytorycznych argumentów, które zastępuje ideologicznymi.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Koniec epoki Leszka Millera. Nie znajdzie się na listach do europarlamentu
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Polityka
Polexit. Bryłka: Zagłosowałabym za wyjściem Polski z UE
Polityka
"To nie jest prawda". Bosak odpowiada na zarzut ambasadora Izraela
Polityka
Wybory samorządowe 2024. Kto wygra w Krakowie? Nowy sondaż wskazuje na rolę wyborców PiS
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Polityka
Małgorzata Wassermann poparła pośrednio kandydata PO w Krakowie