Sześć lat od awarii systemu wyborczego nie rozliczono winnych

Przez sześć lat od awarii systemu wyborczego nie rozliczono winnych – Krajowe Biuro Wyborcze nie odzyskało pieniędzy, a dostawca jest w likwidacji.

Aktualizacja: 16.06.2020 06:19 Publikacja: 15.06.2020 19:00

Podczas wyborów samorządowych w 2014 r. użyto wadliwego i niekompletnego systemu

Podczas wyborów samorządowych w 2014 r. użyto wadliwego i niekompletnego systemu

Foto: Fotorzepa, Łukasz Solski

Do dziś Krajowe Biuro Wyborcze nie odzyskało nawet złotówki od firmy, która sprzedała mu wadliwą aplikację na wybory samorządowe w 2014 r. – ustaliła „Rzeczpospolita".

Skandal skończył się dymisją członków KBW i mocno zachwiał rządem PO-PSL – w Polsce odbyły się protesty organizowane przez prawicę i deklaracje rozliczenia winnych. Jak się jednak okazuje, po sześciu latach od zdarzenia spółka, która wykonała wadliwy system, nie poniosła za to żadnych konsekwencji finansowych. I wygląda na to, że już ich nie poniesie – dwa lata temu firma Nabino złożyła wniosek o likwidację.

Wpadka goni wpadkę

Krajowe Biuro Wyborcze postanowiło na trzy miesiące przed wyborami samorządowymi w 2014 r. zmienić informatyczny system do obsługi wyborów: rejestracji kandydatów, liczenia głosów. Wybrano w przetargu małą spółkę Nabino z Łodzi. Wcześniej, od 2004 r., dostawcą oprogramowania wyborczego była firma Pixel Technology (także z Łodzi).

W dniu wyborów system zawieszał się, były problemy ze sporządzaniem protokołów z głosowania, okazało się też, że był łatwy do ataków hakerskich. Doszło również do poważniejszych wpadek – np. po przeliczeniu głosów na prezydenta Szczecina system wskazał jako zwycięzcę kandydata, którego nie było na karcie do głosowania. Z kolei gdzie indziej zakwalifikował jednego z kandydatów na radnego jako współpracownika Służby Bezpieczeństwa, mimo że ten w IPN-ie miał status pokrzywdzonego. To wszystko opóźniło ogłoszenie wyników.

Odpowiedzialny za wdrożenie systemu po stronie KBW był Romuald D., wicedyrektor Krajowego Biura Wyborczego ds. informatycznych, i – jak wskazywały protokoły z posiedzeń PKW – do końca bronił spółkę Nabino.

W atmosferze skandalu do dymisji podali się wszyscy członkowie KBW, a w grudniu 2014 r. także Romuald D. Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo (po kontroli i doniesieniu NIK), a w listopadzie 2015 r. postawiła D. (tylko jemu) zarzuty niedopełnienia obowiązków w związku z zakupem i użyciem w wyborach samorządowych wadliwego oprogramowania od Nabino. Dwa miesiące później skierowała przeciwko niemu akt oskarżenia do sądu. Prokuratura zaznaczyła w nim, że działania Romualda D. doprowadziły do utraty zaufania do Państwowej Komisji Wyborczej i do procesu wyborczego.

Wicedyrektor rekomendował PKW użycie nowego systemu, choć był on niekompletny i nie działał prawidłowo – testy przed wyborami zakończyły się niepowodzeniem.

Pozwy i kurator

Oskarżony Romuald D. nie przyznał się do winy i odmówił wyjaśnień. Jego proces – mimo upływu czterech lat od skierowania aktu oskarżenia – wciąż się toczy (pierwsza rozprawa w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia odbyła się w grudniu 2016 r.). Dopiero dwa lata po wyborach Krajowe Biuro Wyborcze złożyło pozew o odszkodowanie od Nabino. Właściciel spółki Maciej C. utrzymywał, że błędy były też po drugiej stronie, bo Biuro np. za późno przekazało firmie dane potrzebne do realizacji umowy, a więc i budowy systemu informatycznego. KBW zaproponowało ugodę w wysokości 728 tys. zł, ale firma jej nie przyjęła.

Pierwszy pozew KBW (ze strony centrali) skierowało w lipcu 2017 r. do Sądu Okręgowego w Warszawie, obecnie sąd czeka na opinię biegłego. Drugi – dotyczący roszczeń delegatur KBW – rok później. W żadnej ze spraw dotychczas nie zapadły wyroki.

Tymczasem Nabino w 2017 r. złożyło w łódzkim sądzie wniosek o ogłoszenie upadłości (wtedy członkowie zarządu nie ponoszą odpowiedzialności za zobowiązania spółki). Sąd go jednak oddalił, uznając, że spółka nie ma majątku na zaspokojenie kosztów postępowania. W styczniu 2018 r. wspólnicy podjęli więc uchwałę o rozwiązaniu spółki.

Obecnie Nabino jest w likwidacji. W sierpniu 2018 r. sąd w Warszawie, który rozpatruje pozew KBW o odszkodowanie, powołał więc kuratora do sprawy o odszkodowanie. – Szanse na odzyskanie jakiejkolwiek złotówki dla Skarbu Państwa są teoretyczne – mówi nam osoba znająca sprawę.

Własnymi siłami

Krajowe Biuro Wyborcze po aferze z Nabino od stycznia 2015 r. rozpoczęło budowę systemu informatycznego bez angażowania podmiotów zewnętrznych.

„System WOW (Wsparcie Organów Wyborczych) użyty został po raz pierwszy podczas wyborów prezydenta RP w 2015 r. i od tego czasu jest systematycznie rozwijany i utrzymywany. System tworzony był od samego początku przez programistów bezpośrednio zaangażowanych przez KBW" – wyjaśnia nam Tomasz Grzelewski, rzecznik KBW.

W czerwcu 2018 r. UOKiK postawił m.in. Nabino zarzut zmowy przetargowej w dwóch publicznych postępowaniach (2012-2015) o zamówienia publiczne na hosting i kolokację serwerów. Nałożył na spółkę karę w wysokości niemal 1 mln zł. Poszkodowaną instytucją był tutaj m.in. Urząd Marszałkowski Województwa Małopolskiego.

Do dziś Krajowe Biuro Wyborcze nie odzyskało nawet złotówki od firmy, która sprzedała mu wadliwą aplikację na wybory samorządowe w 2014 r. – ustaliła „Rzeczpospolita".

Skandal skończył się dymisją członków KBW i mocno zachwiał rządem PO-PSL – w Polsce odbyły się protesty organizowane przez prawicę i deklaracje rozliczenia winnych. Jak się jednak okazuje, po sześciu latach od zdarzenia spółka, która wykonała wadliwy system, nie poniosła za to żadnych konsekwencji finansowych. I wygląda na to, że już ich nie poniesie – dwa lata temu firma Nabino złożyła wniosek o likwidację.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Grzegorz Braun kandydatem Konfederacji w wyborach do PE
Polityka
Spięcie w Sejmie. Wicemarszałek do Bąkiewicza: Proszę opuścić salę
Polityka
„Karczemna kłótnia” w PiS po decyzji o listach. Okupacja drzwi do gabinetu Jarosława Kaczyńskiego
Polityka
Afera zegarkowa w MON. Mariusz Błaszczak: Trzeba wyciągnąć konsekwencje
Polityka
Zmiana prokuratorów od Pegasusa i ogromna presja na sukces