W ubiegłym tygodniu władze Nevady zadecydowały, że głosy ich sześciu elektorów zostaną przyznane w wyborach prezydenckich kandydatowi, który otrzyma większość głosów w skali krajowej, a nie w Nevadzie, jak przewiduje to obowiązujący w USA system elektorski.
Jeżeli gubernator podpisze ustawę, to Nevada stanie się 16. stanem, wliczając dystrykt Columbii, który planuje się wyłamać z obowiązującego systemu elektorskiego. Tylko w 2019 r. do grupy tej dołączyły Colorado, Nowy Meksyk i Delaware. W kolejce są Maine i Oregon, gdzie jeszcze w tym roku ustawodawcy mogą zatwierdzić projekty ustaw, na mocy których te stany będą mogły się wyłamać z systemu elektorskiego.
Te 16 stanów, łącznie z Nevadą, ma w sumie 195 głosów elektorskich. Grupa ta nabierze znaczenia i będzie miała namacalny wpływ na wyniki wyborów, gdy przyłączy się do niej jeszcze kilka stanów i razem będą w stanie zagwarantować zwycięzcy 270 głosów elektorskich, które dają wygraną w wyborach prezydenckich.
Więcej zwolenników
Zdaniem ekspertów prawnych wprowadzenie tego w życie może się okazać trudne. Zważywszy na to, że Kolegium Elektorskie wpisane jest do konstytucji zmiana systemu wymagałaby najprawdopodobniej zgody Kongresu.
Chociaż w obecnej chwili fakt, że poszczególne stany zatwierdzają ustawy przeciwko systemowi elektorskiemu, nie ma większego znaczenia, zdaniem ekspertów zjawisko to nabiera rozpędu.