AfD szuka nowego wizerunku i może się rozpaść

W Alternatywie dla Niemiec narasta konflikt pomiędzy zwolennikami ucywilizowania partii a przedstawicielami radykałów bliskich poglądom neonazistowskim.

Aktualizacja: 18.05.2020 21:34 Publikacja: 18.05.2020 18:17

Andreas Kalbitz wyrzucony z Alternatywy dla Niemiec przez zarząd federalny za radykalizm. Jednak poz

Andreas Kalbitz wyrzucony z Alternatywy dla Niemiec przez zarząd federalny za radykalizm. Jednak pozostał w klubie AfD w landtagu Brandenburgii, co umożliwili w poniedziałek tamtejsi posłowie partii, zmieniając regulamin

Foto: AFP

AfD szła w ostatnich latach jak burza, zdobywając miejsca we wszystkich parlamentach niemieckich landów oraz mandaty poselskie dla niemal setki swych członków w Bundestagu. Działo się to na fali ksenofobicznego sprzeciwu wobec napływu do Niemiec setek tysięcy uchodźców i imigrantów.

W czasie pandemii to już nie działa i partia poszukuje gorączkowo nowego ideologicznego paliwa. Ma nim być sprzeciw przeciwko ograniczaniu praw obywatelskich w postaci nakazów rządów landowych oraz rządu federalnego.

Innymi słowy AfD stara się wybić na czoło ruchów walczących o wolność obywateli, domagając się na ulicach niemieckich miast zniesienia ograniczeń. Ma tu sporą konkurencję w postaci szeregu ugrupowań lewicowych czy lewackich. Ma jednak także wielu sojuszników ze skrajnie prawicowej sceny politycznej, by wymienić dobrze znane organizacje, jak Patriotyczni Europejczycy przeciwko Islamizacji Zachodu (PEGIDA) czy Obywatele Rzeszy (Reichsbürger), nie pomijając neonazistowskich ugrupowań, jak Opór 2020 w Szlezwiku-Holsztynie, i wiele innych.

Mimo czynnego zaangażowania w akcji sprzeciwu AfD traci systematycznie poparcie. Gdyby wybory do Bundestagu odbyły się w drugą niedzielę maja, mogłaby liczyć zaledwie na 9 proc. głosów (w 2017 r. zdobyła 12,6 proc.). AfD nie jest już trzecią siłą polityczną w Niemczech, lecz ma praktycznie takie poparcie jak postkomunistyczne ugrupowanie Lewica. Za nimi są jedynie wolni demokraci z FDP.

– Nie jest to dobry czas dla AfD, ale to może się zmienić. Gdy opadnie nieco kurz po pandemii, powróci na nowo sprawa imigracji i uchodźców. Do tego dochodzi rzecz, w którą AfD mocno się angażuje, czyli opór przeciwko obecnej polityce Europejskiego Banku Centralnego w sprawie nabywania obligacji państw UE, którą to politykę podał niedawno w wątpliwość Federalny Trybunał Konstytucyjny, sprzeciwiając się orzeczeniu Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej – tłumaczy „Rzeczpospolitej " prof. Werner Patzelt, znawca AfD.

Do tego czasu AfD może się jednak rozpaść na dwa mniejsze ugrupowania, jako że trwa tam poważny konflikt wewnętrzny. Po jednej stronie są umiarkowani prawicowcy reprezentowani głównie przez liderów partii w Nadrenii Północnej-Westfalii (NRW), z drugiej działacze Skrzydła (Flügel), określanego nierzadko w niemieckich mediach mianem faszystowskiego czy neonazistowskiego.

Jego liderzy Bjorn Höcke, szef AfD w Turyngii, oraz Andreas Kalbitz, który pełnił taką funkcję w Brandenburgii, są pod obserwacją Urzędu Ochrony Konstytucji, czyli kontrwywiadu. Ci pierwsi pragną przekształcić AfD w „normalną" partię, marząc o uzyskaniu w przyszłości statusu partnera CDU, być może nawet w ramach koalicji rządowej. W tym celu należy się jednak pozbyć prawicowych ekstremistów, kojarzonych z neonazistami.

Kilka tygodni temu zarząd partii podjął uchwałę, domagającą się likwidacji Skrzydła. Czysto formalnie już się to stało. Kilka dni temu podjęto decyzję o wykluczeniu z partii Andreasa Kalbitza. Okazało się, że wstępując do AfD, zataił on członkostwo w zakazanej prawnie organizacji Niemiecka Młodzież Wierna Ojczyźnie (HDJ). Kalbitz zaprzecza, ale niemiecki kontrwywiad zdobył listę członków z 2007 roku, gdzie zarejestrowana jest „Familie Andreas Kalbitz".

Kalbitz zamierza odwołać się do sądu partyjnego. Niemieckie media nie wykluczają finału sporu w postaci rozpadu AfD.

– Nie pozwolę na podział i zniszczenie naszej partii – głosi Bjorn Höcke. Na jednym ze spotkań swych zwolenników przekonywał niedawno, że ich przeciwników w partii należy się pozbyć. Wypocić, jak powiedział, co po niemiecku brzmi: ausschwitzen. Celowo posłużył się określeniem przywołującym na pamięć nazwę obozu zagłady. Ale dla niego berliński pomnik Holokaustu to „hańba dla Niemiec".

AfD szła w ostatnich latach jak burza, zdobywając miejsca we wszystkich parlamentach niemieckich landów oraz mandaty poselskie dla niemal setki swych członków w Bundestagu. Działo się to na fali ksenofobicznego sprzeciwu wobec napływu do Niemiec setek tysięcy uchodźców i imigrantów.

W czasie pandemii to już nie działa i partia poszukuje gorączkowo nowego ideologicznego paliwa. Ma nim być sprzeciw przeciwko ograniczaniu praw obywatelskich w postaci nakazów rządów landowych oraz rządu federalnego.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Koniec epoki Leszka Millera. Nie znajdzie się na listach do europarlamentu
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Polityka
Polexit. Bryłka: Zagłosowałabym za wyjściem Polski z UE
Polityka
"To nie jest prawda". Bosak odpowiada na zarzut ambasadora Izraela
Polityka
Wybory samorządowe 2024. Kto wygra w Krakowie? Nowy sondaż wskazuje na rolę wyborców PiS
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Polityka
Małgorzata Wassermann poparła pośrednio kandydata PO w Krakowie