To mogłoby wyglądać na demonstrację. W dniu, w którym w Bratysławie odbywa się spotkanie Grupy Wyszehradzkiej z premierem Japonii, Viktor Orbán przebywa w Pekinie. Czy więzy z Chinami są dla niego na tyle ważne, że ignoruje japońskiego przywódcę, przysyłając w swoim imieniu do stolicy Słowacji tylko ministra finansów?

– To po prostu nieszczęśliwe nałożenie się dwóch wydarzeń. Na pewno Orbán nie chciał pokazać braku szacunku dla premiera Japonii – mówi „Rzeczpospolitej" Alica Kizekova z Instytutu Studiów Międzynarodowych w Pradze. Przypomniała, że to właśnie Węgry w czasie swojej prezydencji w Grupie Wyszehradzkiej zabiegały o nadanie jej wymiaru bardziej geopolitycznego, w tym także o współpracę z Japonią. – Oczywiście Japończycy mogli poczuć się dotknięci, bo chcieliby jak najwyższego poziomu reprezentacji. Ale na pewno rozumieją, jaką wagę dla Węgier ma wydarzenie w Pekinie – uważa Kizekova.

Odbywa się tam forum Pasa i Szlaku, czyli wielkiego chińskiego planu rozbudowy sieci infrastruktury łączącej Chiny, kraje Azji Środkowej, Bliskiego Wschodu, Afryki i Europy. Dla Węgier Chiny są bardzo ważnym partnerem gospodarczym, zainwestowały m.in. w węgierskie koleje. Ale inicjatywa Pasa i Szlaku, choć potencjalnie interesująca dla wszystkich, budzi jednak w Europie kontrowersje. Oficjalnie wszyscy deklarują akces, ale wiele krajów europejskich obawia się, że służy ona przede wszystkim wypychaniu na zewnątrz chińskich nadwyżek produkcji. To dlatego do Pekinu zjechali przedstawiciele wielu państw, ale nie zawsze przywódcy. Na poziomie premiera czy prezydenta reprezentowane są Węgry, Austria, Włochy, Czechy i Grecja.

Premier Japonii przebywa w Europie od wtorku. Był w Paryżu, Rzymie, Bratysławie i Brukseli (gdzie odbył się szczyt UE–Japonia). Ma powody do zadowolenia, bo wchodzi w życie porozumienie o wolnym handlu i o strategicznym partnerstwie. To reakcja na wycofanie się Donalda Trumpa z Porozumienia Transpacyficznego, czyli strefy wolnego handlu regionu Pacyfiku. Japonia postanowiła przyspieszyć swoje rozmowy z UE, w efekcie których powstaje wielka strefa wolnego handlu (30 proc. światowego PKB). Również w naszym regionie Japonia jest poważnym inwestorem, m.in. w przemyśle motoryzacyjnym. Wyrazem tych mocnych więzi było właśnie regionalne spotkanie w Bratysławie. W mediach znacznie mniej jednak o więzach japońsko-europejskich niż o ofensywie chińskiej.

– Japończycy preferują cichą dyplomację. Na pewno wizyta Abe to nie jest próba konkurowania z inicjatywą chińską. Tokio jest przyzwyczajone do chińskiej aktywności w Azji i robi swoje – uważa Kizekova. Z Brukseli premier Abe leci do Waszyngtonu, gdzie spotka się z Trumpem. Amerykański prezydent miał w ubiegłym roku gratulować Jeanowi-Claude'owi Junckerowi, szefowi Komisji Europejskiej, porozumienia z Japonią i dopominać się podobnego z USA. Ale mało prawdopodobne, żeby na spotkaniu z Abe przedstawił się jako orędownik wolnego handlu.