Poza korzyściami gospodarczymi Rosja próbuje zdobyć zyski geopolityczne. Od dwóch lat uporczywie pojawiają się informacje o jej chęci utworzenia bazy swojej floty na wybrzeżu Morza Czerwonego, w Erytrei lub Sudanie. Ten ostatni zresztą sam to zaproponował jeszcze w 2017 roku. Taka baza pozwalałaby Kremlowi m.in. kontrolować ruch amerykańskich okrętów wojennych na i z Oceanu Indyjskiego.
„Moskwa nie może konkurować z amerykańską pomocą rządową (którą doradca prezydenta ds. bezpieczeństwa John Bolton szacował na 8 mld dolarów rocznie – red.) ani z ogromnymi chińskimi inwestycjami (w latach 2001–2016 Pekin zainwestował 125 mld dolarów – red.), ale ma broń" – stwierdził jeden z amerykańskich ekspertów. Z tym że większość rosyjskich dostaw odbywa się na kredyt.
„Rosja wzmacnia swoje wpływy poprzez (...) przekazywanie broni w darze. Dzięki temu dostaje dostęp do tamtejszych rynków i prawo wydobycia surowców" – sądzi szef amerykańskiego Dowództwa Afrykańskiego generał Thomas Waldhouser.
Rosyjscy eksperci i urzędnicy twierdzą, że Moskwa po prostu „reaguje na zainteresowanie" ze strony tych krajów. „Afrykańskim elitom imponuje to, że Rosja broni suwerenności państw i potępia wtrącanie się z zewnątrz w ich sprawy" – twierdzi Jewgienij Korendjasow z Rosyjskiej Akademii Nauk. Oznacza to jednak, że Moskwa wspiera najbardziej skompromitowanych miejscowych liderów, jak prezydenta Sudanu Omara Baszira od 2009 roku poszukiwanego międzynarodowym listem gończym za zbrodnie przeciw ludzkości.
Ale z punktu widzenia Kremla ważna jest ilość, a nie jakość. „W Afryce znajduje się jedna czwarta państw świata. Rosja nie jest pierwsza (wystarczy wspomnieć Chiny), która próbuje z tej przeróżnej zbieraniny zrobić polityczny blok, który pomógłby jej w ONZ i w innych organizacjach międzynarodowych" – zauważyła amerykańska Heritage Foundation. Częściowo jej się to chyba udaje – Heritage wskazuje przy tym na wyniki głosowań w grudniu ubiegłego roku w Zgromadzeniu Ogólnym ONZ dotyczących aneksji Krymu, w których większość państw afrykańskich wstrzymała się od głosu.
„Ważne, że większość afrykańskich rządów pozostaje lojalna lub neutralna wobec Rosji" – podsumował rosyjski ekspert wojskowy Andriej Frołow.