To nic innego jak sieć złożona z „czerwonych" prokuratorów, którzy prześladują chętnie „czarnych" polityków na podstawie anonimów i udostępniają przy tym akta spraw innym osobom – tak miał się wyrazić kanclerz Austrii Sebastian Kurz o działalności austriackiej prokuratury do walki z przestępczością gospodarczą i korupcją. Czerwoni to podobnie jak w Niemczech socjaldemokraci (SPÖ), a czarni to konserwatyści z kierowanej przez Kurza Partii Ludowej (ÖVP).
Kanclerz nie wygłosił swoich opinii publicznie, ale na spotkaniu z liczącą grupą dziennikarzy, zastrzegając, że ma ono charakter konfidencjonalny i tym samym jego opinie nie podlegają publikacji.
Afera Casinos Austria
Stało się inaczej za sprawą lewicowego tygodnika „Falter", którego reprezentant nie pojawił się na spotkaniu z kanclerzem, lecz przepytał obecnych tam kolegów z innych redakcji i opublikował ich relacje. Wynika z nich, że Sebastian Kurz miał udowadniać, iż socjaldemokraci już w latach 90. ubiegłego wieku próbowali umieścić swych „towarzyszy" w instytucjach wymiaru sprawiedliwości po to, aby „w długich procedurach utrudnić życie" – jak pisze „Falter" – przede wszystkim politykom ÖVP.
Cała sprawa ma bezpośredni związek z aferą dotyczącą Casinos Austria – jednej z największych na świecie korporacji hazardowych. W okresie rządów ÖVP z populistyczno-prawicową Partią Wolnościową (FPÖ) na intratne stanowisko w spółce został powołany mało kompetentny człowiek FPÖ, przy czym dojść miało do praktyk korupcyjnych z udziałem nie tylko ludzi FPÖ, ale także byłego ministra finansów z ÖVP Hartwiga Lögera i dwóch członków rady nadzorczej także z ramienia partii Kurza. Afera ujrzała światło dzienne latem ubiegłego roku.
Informacje o wypowiedziach Kurza wywołały gwałtowną reakcję austriackich polityków. Szefowa liberalnego ugrupowania NEOS Beate Meinl-Reisinger nie ma najmniejszej wątpliwości, że „ÖVP zamierza nałożyć kaganiec na prokuraturę".