Prokuratura czeka na „taśmy Kaczyńskiego”

Dołączona do zawiadomienia teczka dokumentów w sprawie Srebrnej nie zawiera nagrań. A to one mają być dowodem na oszustwo.

Aktualizacja: 04.02.2019 22:20 Publikacja: 04.02.2019 18:28

Prokuratura czeka na „taśmy Kaczyńskiego”

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Chociaż postępowanie w sprawie rzekomego oszustwa austriackiego biznesmena przez prezesa PiS jest na etapie sprawdzającym i nie wiadomo, czy śledztwo w ogóle zostanie wszczęte – zdaniem prawników – to nagrania, których miał dokonać Gerard Birgfellner na Nowogrodzkiej, będą najmocniejszym dowodem na ewentualne złamanie prawa.

– Do zawiadomienia o przestępstwie dołączono jedynie segregatory dokumentów, jednak bez kopii nagrań, które opublikowała „Gazeta Wyborcza". Dlaczego, trudno mi to wyjaśnić. Trwa analiza zawiadomienia. Sprawa jest na etapie czynności sprawdzających – mówi „Rzeczpospolitej" prok. Łukasz Łapczyński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Zdaniem prawników, jeżeli śledztwo ruszy, prokuratura zażąda wszystkich nagrań. Ile ich jest i od kiedy austriacki biznesmen nagrywał poufne rozmowy z Kaczyńskim?

Pełnomocnicy austriackiego biznesmena Roman Giertych i Jacek Dubois tego nie zdradzili. Z kolei „Gazeta Wyborcza" opublikowała stenogramy z dwóch zarejestrowanych rozmów: z 27 lipca 2018 roku oraz kolejnej z 2 sierpnia.

Jednak według „GW" Birgfellner spotkał się z Jarosławem Kaczyńskim aż 20 razy w ciągu kilkunastu miesięcy (od maja 2017 do sierpnia 2018) pracy jego spółki Nuneaton dla spółki Srebrna. Czy Austriak zaczął nagrywać rozmowy tuż po zakończeniu współpracy, czy już wcześniej?

I czy opublikowany przez mec. Giertycha w czwartek na Twitterze zaskakujący wpis ma nam powiedzieć, że Birgfellner nie stał za nagraniami?

„Mój klient Gerard Birgfellner jest bardzo zasmucony faktem opublikowania dwóch taśm z rozmowami o rozliczeniu jego pracy za przygotowanie inwestycji na ul. Srebrnej" – napisał mecenas.

Gerard Birgfellner żąda od spółki Srebrna zwrotu pieniędzy, które włożył w projekty przygotowawcze pod budowę dwóch wież w Warszawie. Problem w tym, że spółka Neueton nie miała poręczenia spółki Srebrna ani nawet umownej gwarancji cesji czy raportów nieruchomości do Nuneatona (z sądowych rejestrów wynika jednak, że w kwietniu 2018 roku udziały w spółce przejęła właśnie spółka Srebrna, i to wtedy do gry wszedł Austriak jako jej jednoosobowy zarząd).

Nagrania mają pokazać, że udziałowcy Srebrnej zlecili mu prace bez pisemnej umowy i teraz powinni za to zapłacić.

Kaczyński w nagranej przez „GW" rozmowie sugeruje, że do zapłaty potrzebne jest potwierdzenie w postaci rachunków, i kieruje go do sądu.

Mecenas Roman Giertych, pytany o „taśmy", milczy.

– Kancelaria nie udziela żadnych odpowiedzi i żadnych informacji na temat spraw, które prowadzi – mówi nam Roman Giertych, którego zapytaliśmy o to, ile jest nagrań, kiedy zostaną one przekazane prokuraturze i dlaczego dotychczas ich kopie nie trafiły do śledczych.

Adwokat nie chciał zdradzić również, co dokładnie miał na myśli, publikując na Twitterze informację o tym, iż jego klient jest „bardzo zasmucony" faktem opublikowania dwóch taśm. – To jest informacja, która jest precyzyjnie wyrażona, i nic więcej na ten temat nie mogę powiedzieć – słyszymy od mecenasa Giertycha. Czy będzie to jakiś element strategii w sporze, którą mecenas zamierza zastosować – to także tajemnica.

Ujawnienie w styczniu taśm wywołało polityczną burzę, ze względu na to, że parlamentarzysta co prawda nie może prowadzić działalności gospodarczej tylko w spółkach z udziałem Skarbu Państwa lub komunalnych, ale ma obowiązek prowadzone działania biznesowe odnotowywać w oświadczeniach majątkowych i rejestrze korzyści.

Chociaż postępowanie w sprawie rzekomego oszustwa austriackiego biznesmena przez prezesa PiS jest na etapie sprawdzającym i nie wiadomo, czy śledztwo w ogóle zostanie wszczęte – zdaniem prawników – to nagrania, których miał dokonać Gerard Birgfellner na Nowogrodzkiej, będą najmocniejszym dowodem na ewentualne złamanie prawa.

– Do zawiadomienia o przestępstwie dołączono jedynie segregatory dokumentów, jednak bez kopii nagrań, które opublikowała „Gazeta Wyborcza". Dlaczego, trudno mi to wyjaśnić. Trwa analiza zawiadomienia. Sprawa jest na etapie czynności sprawdzających – mówi „Rzeczpospolitej" prok. Łukasz Łapczyński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Warszawa stolicą odsieczy dla Ukrainy. Europa się zmobilizowała
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Polityka
Młodzi samorządowcy z szansami na nowe otwarcie
Polityka
Sondaż: Polacy nie wierzą, że Andrzej Duda może zostać liderem prawicy w Polsce?
Polityka
Nowy prezydent Krakowa będzie rządził gorzej bez Łukasza Gibały?
Polityka
"Jest pan świnią". Mariusz Kamiński wyszedł z przesłuchania komisji śledczej