Mariusz Błaszczak mówił, że podobne sceny, jak na Kapitolu, były na polskich ulicach i w Sejmie. Czy tak daleko posunięte analogie są uprawnione?
Nic nie jest takie samo, ale porównywać można. W USA do Kongresu na kilka godzin wtargnęła grupa ludzi, u nas mieliśmy taką sytuację przez kilkanaście dni. Polski parlament, główna sala plenarna, była okupowana przez grupę posłów. Na szczęście obyło się bez katastrofy, bez żadnych incydentów z przelewem krwi, ale fakt jest faktem. Mieliśmy też strajki okupacyjne w Sejmie, próby wwiezienia w bagażnikach na teren Sejmu polityków, którzy nie są posłami, także mieliśmy próby ataku Sejmu przez manifestacje KOD-u.
Także to nie jest to samo, co widzieliśmy dwa dni temu, ale podobne próby zaatakowania i opanowania Sejmu były również w Polsce i zmierzały do tego samego – aby doprowadzić do obalenia rządu. Była próba zamachu stanu w Polsce, to jest oczywiste. I to próba sponsorowana przez Donalda Tuska.
Jak to „sponsorowana”? Tusk jest polskim politykiem, byłym premierem RP.
Ale zamiast łagodzić i apelować, że świątynia polskiej demokracji powinna być czysta i nieskalana, on podtrzymywał ten ciamajdan.