Dziennik "Washington Post”, powołując się na anonimowe źródła, które mają być zaangażowane w dyskusje związane z przyszłą administracją, poinformował, że nazwisko byłej sekretarz stanu Hillary Clinton "pojawia się w rozmowach" dotyczących stanowiska ambasadora USA przy ONZ.

Zwolennicy takiego wyboru uważają, że „podkreśliłoby to wagę tego stanowiska w strukturach administracji”. Zaznaczono także, że organizacja znacznie by zyskała i mogła stać się bardziej prestiżowa ze względu na to, że ”globalna współpraca i rola Stanów Zjednoczonych na arenie światowej się kurczy".

Informacje te nie są oficjalne. Doniesienia zdementował Nick Merrill, rzecznik Clinton. - To bezpodstawne brednie - powiedział w rozmowie z portalem Politico.

„Washington Post” informuje także, że trwają dyskusje na temat obsadzenia zespoły najważniejszych doradców prezydenta-elekta. W tym kontekście pojawiły się nazwiska byłego szefa sztabu Bidena, Steve’a Richettiego, byłego senatora Delaware Teda Kaufmana oraz byłego doradcy wiceprezydenta Mike’a Donilona.

Stanowisko ambasadora przy ONZ postrzegane jest jako niezwykle prestiżowe w amerykańskiej dyplomacji. Ambasador mianowany jest przez prezydenta i musi mieć aprobatę Senatu, podobnie, jak inni członkowie rządu czy przedstawiciele zagraniczni. Ambasador ten ma rangę członka gabinetu, mimo że nie stoi na czele żadnego z departamentów rządowych.