Bosak: Urzędnicy sfałszowali tekst konwencji stambulskiej

Polski tekst konwencji stambulskiej opublikowany w Dzienniku Ustaw różni się od polskiego tłumaczenia konwencji podanego przez Radę Europy - w pewnych ustępach mówi nie o "płci społeczno-kulturowej", lecz o "płci". - Będziemy się domagać pociągnięcia urzędników, którzy sfałszowali tekst konwencji, który był ratyfikowany przez Sejm, do odpowiedzialności co najmniej dyscyplinarnej - oświadczył poseł Konfederacji Krzysztof Bosak. Konfederacja opowiada się za bezzwłocznym wypowiedzeniem konwencji stambulskiej.

Aktualizacja: 27.07.2020 15:59 Publikacja: 27.07.2020 12:52

Bosak: Urzędnicy sfałszowali tekst konwencji stambulskiej

Foto: Fotorzepa, Jakub Czermiński

W ostatnim czasie rozgorzała dyskusja na temat ewentualnego wystąpienia Polski z konwencji stambulskiej, ratyfikowanej przez nasz kraj w 2015 r. za czasów rządów PO-PSL i obowiązującej Polskę od sierpnia 2015 r.

Na konferencji prasowej Konfederacji poświęconej konwencji poseł Krzysztof Bosak powiedział, że jego formacja zachęca rząd do jak najpilniejszego wypracowania stanowiska w sprawie dokumentu. Polityk przypomniał dawne wypowiedzi polityków związanych z PiS, krytyczne wobec konwencji, m.in. słowa prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego z grudnia 2014 r. ("jestem zdecydowanie przeciwko konwencji") czy ówczesnego europosła, obecnego prezydenta Andrzeja Dudy z marca 2015 r. ("akt prawny, który niesie w sobie wyjątkowe niebezpieczeństwo i wyjątkową perfidię").

Mówiąc o kontrowersjach związanych z konwencją Bosak ocenił, że gdyby dokument dotyczył wyłącznie przemocy wobec kobiet, to tych kontrowersji byłoby zapewne mniej. - W rzeczywistości jest to dokument mający mnóstwo ideologicznej treści - stwierdził.

- Fakt ten został zauważony w ostatnich dniach, że tekst konwencji ratyfikowany przez Sejm został dostarczony przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych w okresie, kiedy rządziła Platforma Obywatelska w treści różniącej się znacząco, i to w tych aspektach ideologicznych, od oficjalnego tłumaczenia na stronach Rady Europy. Słowo "gender", które pojawia się w treści konwencji prawie 30 razy, 25 razy zostało pominięte i zastąpione neutralnie brzmiącym słowem "płeć". To o tyle kuriozalne, że już na wstępie konwencji, w artykule 3, gdzie są wstępne definicje, które ustawiają w odpowiednim świetle rozumienie tekstu całej konwencji, mamy tłumaczenie słowa "gender" w oryginalnych językach bazowych tej konwencji, czyli angielskim i francuskim, że gender, czyli płeć społeczno-kulturowa oznacza społecznie skonstruowane role zachowania, działania i atrybuty, które dane społeczeństwo uznaje za odpowiednie dla kobiet lub mężczyzn - mówił poseł Konfederacji.

"Płeć" czy "płeć społeczno-kulturowa"?

- W dalszym tłumaczeniu tekstu konwencji pojawia się prawie wyłącznie słowo "gender", a więc płeć społeczno-kulturowa, która - zwracam uwagę bardzo wyraźnie - nie ma odniesienia do płci biologicznej. W tej definicji konwencji stambulskiej słowo "gender" przetłumaczone w polskim tłumaczeniu jako "płeć" nie ma, tak jak w polskim języku, odniesienia do płci biologicznej - dodał.

- W artykule 4 natrafiamy na informacje, że chodzi o dyskryminację ze względu na płeć społeczno-kulturową, a także ze względu na orientację seksualną. Tutaj pojawiają się wątki związane z programem LGBT, pojawia się także enigmatyczne i niezdefiniowane w konwencji pojęcie "tożsamości płciowej" - kontynuował.

Krzysztof Bosak stwierdził, że "wszystkie zapisy konwencji należy rozumieć właśnie tak, jak chcieli autorzy, w odniesieniu do pojęcia płci społeczno-kulturowej, a więc tych konstruowanych ról". Jego zdaniem, zmienia to całkowicie obraz konwencji.

- Szczególnie, że zobowiązuje ona państwo polskie, np. w artykule 14, aby wprowadzić do programów nauczania na wszystkich etapach edukacji, dostosowane do etapu rozwoju uczniów treści dotyczące równości kobiet i mężczyzn i niestereotypowych ról społeczno-kulturowych, czyli nic innego niż to, czego oczekuje lobby LGBT - powiedział jeden z liderów Konfederacji dodając, że według konwencji "te treści" mają być wprowadzane także w ramach nieformalnego nauczania, działalności sportowej, kulturalnej, rekreacyjnej oraz w mediach.

"Tekst konwencji może prowadzić do dyskryminacji kobiet"

- Zwracam uwagę, że wprowadzenie literalne tekstu tej konwencji do polskiego systemu prawnego może nawet prowadzić do dyskryminacji biologicznych kobiet względem osób przyjmujących rolę płci społeczno-kulturowej kobiecej. Takie fakty mamy już w świecie zachodnim, np. w zawodach sportowych, gdzie tzw. transgenderowi mężczyźni chcą stawać do rywalizacji sportowej z biologicznymi i kulturowymi kobietami i następnie wygrywają wszystkie zawody, ponieważ oczywiście ich biologiczne, genetyczne uwarunkowania dają im przewagę - powiedział poseł.

- Biorąc tekst literalnie, ta konwencja zmusza nasze państwo do brania strony tych transgenderowych osób uważających się za kobiety, które biologicznie są mężczyznami. Zwracam uwagę, że tekst konwencji nie tylko nie chroni kobiet przed dyskryminacją, ale może wręcz do niej prowadzić - podkreślił.

"Jako chrześcijanie wyznajemy zasadę równej godności osób obu płci"

Jako szczególny kontrowersyjny Bosak ocenił art. 12 konwencji, który, według niego, "w zasadzie nakłada na nasze państwo obowiązek zmieniania naszej kultury, i kulturę tradycyjną, opartą na chrześcijańskim systemie wartości, konserwatywnym systemie wartości waloryzuje jako coś negatywnego i źródło przemocy". - To cała istota myślenia lewicowego i myślenia feministycznego, i myślenia w duchu programu LGBT - stwierdził.

Na konferencji Bosak zacytował art. 12 konwencji stambulskiej (w wersji opublikowanej w Dzienniku Ustaw), zaczynający się od słów: "Strony podejmą konieczne środki by promować zmianę społecznych i kulturowych wzorców zachowań kobiet i mężczyzn w celu wykorzenienia uprzedzeń, zwyczajów, tradycji oraz innych praktyk opartych na idei niższości kobiet lub na stereotypowych rolach kobiet i mężczyzn".

Bosak zgodził się, że zapis o wykorzenianiu praktyk opartych na idei niższości kobiet jest słuszny. - Jako chrześcijanie wyznajemy zasadę równej godności osób obu płci, zasadę równości praw obywatelskich i tutaj nie ma żadnej dyskusji - zaznaczył. Krytycznie odniósł się do dalszego fragmentu art. 12, mówiącego o wykorzenianiu praktyk opartych na "stereotypowych rolach kobiet i mężczyzn". Jego zdaniem, zapis ten zaprzecza "podstawowemu bagażowi kulturowemu", w którym w chrześcijański, konserwatywnym systemie wartości "wyznaje się zasadę komplementarności płci".

Odnosząc się do tej kwestii poseł mówił, że mężczyzna nie może zajść w ciążę. - Choć już pojawia się dyskusja w świecie zachodnim - to pokazuje skalę wariactwa - że w przypadku tych wszystkich różnego gatunku przypadków transseksualnych okazuje się, że mamy już przyjmować identyfikację osób biologicznie zdolnych do zajścia w ciążę, które kulturowo identyfikują się jako mężczyźni, że to są mężczyźni zdolni do zachodzenia w ciążę - dodał. - Wszystko próbuje się wywrócić do góry nogami i ta konwencja wprost zobowiązuje nasze państwo do wywracania naszej kultury do góry nogami zarówno na poziomie systemu prawnego, jak i na poziomie systemu medialnego i systemu edukacyjnego - stwierdził.

"Każdy ma prawo przyjmować taką kulturę, jaką uważa za najwłaściwszą"

Według Bosaka, art. 3 konwencja stwierdza że przemocą wobec kobiet są wszelkie akty przemocy ze względu na "gender", "na płeć społeczno-kulturową", a przemoc "rozumiana jest bardzo szeroko". - Nie tylko jako naruszenie czyjejś nietykalności fizycznej - zwracam na to uwagę, bo większość osób słuchając o konwencji antyprzemocowej myśli: ktoś kogoś uderzył, trzeba reagować. Pełna zgoda. Z przemocą, z naruszeniem nietykalności fizycznej, z przemocą psychiczną, nękaniem - także. Natomiast w szerokim rozumieniu lobby LGBT, lobby feministycznego, lobby kulturowej lewicy, przemocą jest tak naprawdę każdy rodzaj konserwatywnego zachowania odwołujący się do tradycyjnego podziału ról płciowych w kulturze. I na to już nie ma zgody, ponieważ jest to oczywista ingerencja w sferę wolności obywatelskiej, gdzie każdy z nas ma prawo przyjmować takie wartości i taką kulturę, jaką uważa za najwłaściwszą - mówił poseł.

Polityk Konfederacji zwrócił też uwagę na to, że w konwencji stambulskiej nie ma "większości czynników pokazywanych w badaniach jako tło przemocy domowej, a mianowicie: alkoholizmu i innych uzależnień, w szczególności narkotyków, rozpadu rodziny i wychowania dzieci w rodzinach niepełnych, seksualizacji wizerunku kobiety w kulturze popularnej oraz w mediach, a także propagowania przemocy w kulturze masowej". - Do tych wszystkich rzeczy prowadzących do przemocy, prowadzących do upowszechnienia w społeczeństwie negatywnych wzorców, w ogóle w tekście konwencji stambulskiej nie ma odniesienia. Upatruje się źródło przemocy w tradycyjnych rolach płciowych, w religii i w mężczyznach - powiedział poseł.

"Będziemy się domagać pociągnięcia urzędników do odpowiedzialności"

Zdaniem Bosaka, w artykułach konwencji "głęboko zaszyta" jest "lewicowa filozofia", a w momencie ratyfikowania doszło do celowego i subtelnego ocenzurowania tekstu dokumentu,
- Jeszcze raz przypomnę, że padające dwadzieścia kilka razy słowo "gender", "płeć społeczno-kulturowa", zostało zmienione w polskim tłumaczeniu względem tłumaczenia Rady Europy na "płeć", brzmiące neutralnie, niekontrowersyjnie dla Polaków. To manipulacja. Będziemy się domagać pociągnięcia urzędników, którzy sfałszowali tekst konwencji, który był ratyfikowany przez Sejm, do odpowiedzialności co najmniej dyscyplinarnej - oświadczył.

Poseł wyraził też wątpliwości dotyczące zgodności tekstu konwencji z polską konstytucją. W tym kontekście mówił m.in. o zasadzie równości obywateli wobec prawa oraz o art. 25 konstytucji, który głosi, że władze publiczne w Rzeczypospolitej Polskiej zachowują bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, zapewniając swobodę ich wyrażania w życiu publicznym.

Konfederacja za wypowiedzeniem konwencji

Zdaniem Konfederacji, Polska powinna natychmiast wypowiedzieć konwencję stambulską.

- Szereg państw UE tej konwencji przyjąć nie ma zamiaru, nie przyjmuje i odrzuca lewicowy, uzurpacyjny tekst tego dokumentu, a cała walka z przemocą domową, przemocą wobec kobiet, wobec mężczyzn, wobec dzieci, rozgrywa się i tak ostatecznie nie na poziomie ideologicznych tekstów, które są wpisywane do prawa międzynarodowego, ale na poziomie polskich instytucji, a więc tego jak działa policja, prokuratura, wymiar sprawiedliwości. I to wszystko trzeba doskonalić, natomiast w zgodzie z systemem wartości, który jest wpisany w polskie prawo, polską kulturę - mówił Krzysztof Bosak.

Różne wersje konwencji stambulskiej

W internetowym serwisie Rady Europy tekst Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej z 2011 r. został opublikowany w oficjalnych językach RE, angielskim i francuskim, ale także i polskim. Jak czytamy w adnotacji, tłumaczenie ma charakter informacyjny.

Tekst konwencji został także opublikowany w języku polskim w Dzienniku Ustaw - wcześniej Sejm wyraził zgodę, by prezydent (wówczas Bronisław Komorowski) ratyfikował konwencję.

Tłumaczenia Rady Europy i z Dziennika Ustaw nie są jednakowe. Artykuł 6 konwencji, według polskiego tekstu opublikowanego przez Radę Europy, mówi, że strony zobowiązują się uwzględniać perspektywę płci społeczno-kulturowej w toku wdrażania i oceniania wpływu postanowień konwencji oraz zobowiązują się promować i wdrażać politykę równości kobiet i mężczyzn oraz "pełnego usamodzielnienia się kobiet". W wersji z Dziennika Ustaw art. 6 mówi o zobowiązaniu uwzględniania perspektywy płci (a nie płci społeczno-kulturowej) oraz "umacnianiu samodzielnej pozycji kobiet".

Art. 18 mówi (wersja RE) że strony konwencji będą czuwać, by środki ustanowione zgodnie z postanowieniami rozdziału IV zatytułowanego "Ochrona i wsparcie" "opierały się na uwzględnieniu kwestii płci społeczno-kulturowej w pojmowaniu przemocy wobec kobiet oraz przemocy domowej i są ukierunkowane na zagwarantowanie ofiarom ich praw i bezpieczeństwa".

W Dzienniku Ustaw odpowiedni fragment brzmi: "opierały się na uwzględnieniu aspektu płci w pojmowaniu przemocy wobec kobiet oraz przemocy domowej i były ukierunkowane na zagwarantowanie ofiarom ich praw człowieka oraz bezpieczeństwa".

W art. 60 konwencja w wersji RE mówi o wnioskach o azyl uwarunkowanych płcią społeczno-kulturową, w wersji z Dziennika Ustaw - o wnioskach uwarunkowanych płcią.

Konwencja stambulska przewiduje, że każda strona może ją w dowolnym momencie wypowiedzieć w drodze notyfikacji skierowanej do Sekretarza Generalnego Rady Europy. Wypowiedzenie staje się skuteczne pierwszego dnia miesiąca następującego po upływie trzech miesięcy od dnia otrzymania notyfikacji przez Sekretarza Generalnego.

W ostatnim czasie rozgorzała dyskusja na temat ewentualnego wystąpienia Polski z konwencji stambulskiej, ratyfikowanej przez nasz kraj w 2015 r. za czasów rządów PO-PSL i obowiązującej Polskę od sierpnia 2015 r.

Na konferencji prasowej Konfederacji poświęconej konwencji poseł Krzysztof Bosak powiedział, że jego formacja zachęca rząd do jak najpilniejszego wypracowania stanowiska w sprawie dokumentu. Polityk przypomniał dawne wypowiedzi polityków związanych z PiS, krytyczne wobec konwencji, m.in. słowa prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego z grudnia 2014 r. ("jestem zdecydowanie przeciwko konwencji") czy ówczesnego europosła, obecnego prezydenta Andrzeja Dudy z marca 2015 r. ("akt prawny, który niesie w sobie wyjątkowe niebezpieczeństwo i wyjątkową perfidię").

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Wybory do PE. Kosiniak-Kamysz wyjaśnia, co zachęci wyborców do wędrówki do urn
Polityka
Z rządu do Brukseli. Ministrowie zamienią Sejm na Parlament Europejski
Polityka
Inwigilacja w Polsce w 2023 r. Sądy zgadzały się w ponad 99 proc. przypadków
Polityka
Wybory do Parlamentu Europejskiego. Ministrowie na "jedynkach" KO w wyborach. Mamy pełne listy
Polityka
Najdłuższy stażem europoseł z Polski nie będzie kandydował w wyborach do PE