Zimbabwe, w przeszłości spichlerz Afryki, obecnie doświadcza największego kryzysu gospodarczego w ciągu ostatniej dekady. W kraju nękanym przez wysoką inflację brakuje żywności, benzyny, leków i elektryczności.
- Sytuacja się pogarsza - alarmuje Eddie Rowe, ze Światowego Programu Żywnościowego (WFP).
- Sądzimy, że jeśli nie pomożemy tym ludziom, sytuacja przerodzi się w poważny kryzys - dodaje.
WFP chce skierować do Zimbabwe 240 tys. ton żywności - będzie to podwojenie wsparcia, jakie obecnie kraj ten otrzymuje od tej agencji ONZ.
Agencja chce zakupić żywność głównie w Tanzanii i w Meksyku, a także w Kenii i rejonie Morza Czarnego.
W ostatnich pięciu latach w Zimbabwe tylko raz opady były na normalnym poziomie, a rynki w tym kraju nie funkcjonują - mówi Rowe. - Są rodziny, które chodzą spać głodne, bez zjedzenia choćby jednego posiłku w ciągu dnia - dodaje.
Rząd prezydenta Zimbabwe, Emmersona Mnangagwi zapowiedział już, że porzuci plan wycofania się z subsydiowania zboża w przyszłym roku, co ma chronić mieszkańców przed wzrostem cen żywności - poinformowały w ubiegłym tygodniu lokalne media.