"Gazeta Wyborcza" w grudniu napisała, że Martyna Wojciechowska, szefowa departamentu komunikacji i promocji w NBP, która wcześniej była asystentką prezesa NBP Adama Glapińskiego, zarabia miesięcznie 65 tys. zł. NBP zdementował te doniesienia, ale nie podał ile dokładnie zarabia Wojciechowska. Ujawnienia informacji na temat zarobków w NBP zażądał w poniedziałek w interpelacji senator PiS Jan Maria Jackowski. Sprawą pensji w NBP ma również zająć się NIK. W międzyczasie kolejne doniesienia informowały o nawet ok. 80-tys. pensji Wojciechowskiej.

We wtorek o pensje w NBP pytany był prezydent Andrzej Duda. - Siatka płac w Narodowym Banku Polskim, to nie jest decyzja pana prezesa Adama Glapińskiego, to są decyzje, które były podjęte w czasach, kiedy swoją kadencję jako prezes Narodowego Banku Polskiego miał pan profesor Belka i to jest coś, co pan profesor Glapiński, przychodząc do Narodowego Banku Polskiego, jako jego prezes, zastał i to jest cały czas na tym samym poziomie - stwierdził prezydent.

Zaprzeczają temu ustalenia Polsat News. Stacja poinformowała w środę wieczorem, że za czasów poprzedniego prezesa NBP dyrektor ds. komunikacji mógł liczyć na 23 tys. zł brutto. Na tę pensję składała się podstawa w wysokości 18 tys. zł brutto oraz kwartalne premie (10 tys.) i maksymalnie dwie roczne premie specjalne z puli prezesa w identycznej wysokości.

- Nawet na stanowiska dyrektorskie to jest wysoka kwota i to znacznie więcej niż by u mnie zarobiła - komentował w rozmowie z Polsat News Marek Belka.

Na środę Narodowy Bank Polski zapowiedział briefing prasowy dotyczący "polityki kadrowej i płacowej".