Klub Kukiz'15 złożył w tym tygodniu w Sejmie projekt ustawy "antysitwowej", czyli "o przejrzystości w zakresie zatrudniania osób bliskich w jednostkach sektora publicznego oraz o przeciwdziałaniu protekcji w naborze na stanowiska w jednostce sektora publicznego".

W listopadzie 2012 roku, gdy „Puls Biznesu" publikował „listy wstydu" partii rządzących (po ok. 400 nazwisk działaczy PSL i PO, ich rodzin i znajomych, którzy zajmowali państwowe posady), Klub PiS chciał wprowadzić rejestr dla polityków, by ujawniali, gdzie i za ile w administracji rządowej, agencjach, państwowych spółkach pracują ich rodziny. Dziś nie sposób namówić polityków PiS, by wytłumaczyli, dlaczego już nie chcą ujawnić tych informacji. Po roku od przejęcia władzy okazało się też, że partia Jarosława Kaczyńskiego przebiła PO–PSL dwukrotnie. „Puls Biznesu" odnalazł tysiąc działaczy PiS, Zjednoczonej Prawicy i osób z nimi powiązanych, którzy umościli się na państwowym.

Większość respondentów (60 proc.) uważa, że osoby sprawujące kierownicze stanowiska w sektorze publicznym powinny składać oświadczenia o swoich powiązaniach rodzinnych. Przeciwnego zdania jest co piąty respondent (19 proc.), a 21 proc. nie ma zdania w tej kwestii.

- Częściej ten pomysł popierają mężczyźni (61 proc.), osoby o wykształceniu średnim (62 proc.), badani o dochodzie netto od 2001 do 3000 zł (70 proc.) oraz ankietowani z miast od 200 do 499 tys. mieszkańców (65 proc.). Wraz ze wzrostem wieku rośnie odsetek osób, które uważają, że osoby na kierowniczych stanowiskach powinny składać takie oświadczenia – z 47 proc. w najmłodszej grupie do 66 proc. w grupie najstarszej - zwraca uwagę Piotr Zimolzak z agencji badawczej SW Research.