Prawo i Sprawiedliwość próbuje otrząsnąć się z pierwszego zaskoczenia po wybuchu kryzysu związanego z ujawnieniem przez „Gazetę Wyborczą" nagrania szefa KNF Marka Chrzanowskiego. Po jego dymisji i wieczornej naradzie z udziałem ministra Zbigniewa Ziobry obóz rządzący wystartował z doskonale znanym od kilku lat przesłaniem. – Widać, że państwo działa. Sprawą zajmuje się prokuratura i służby – mówiła rzecznik PiS Beata Mazurek. Opozycja domaga się zwołania nadzwyczajnego posiedzenia Sejmu, informacji premiera Mateusza Morawieckiego oraz Zbigniewa Ziobry.
Jednak jak wynika z naszych rozmów, jeśli sytuacja się nie zmieni, to nie ma co spodziewać się w najbliższych godzinach czy dniach jakichkolwiek nadzwyczajnych działań ze strony obozu PiS. Można za to oczekiwać licznych porównań z czasami rządów PO, a zwłaszcza z reakcją służb na aferę hazardową, a obecnymi działaniami CBA. – Pod względem formalnoprawnym sprawa jest zamknięta – tak o dymisji Chrzanowskiego mówił w środę szef KPRM Michał Dworczyk.
Niepokój ?w obozie władzy
To wszystko nie oznacza oczywiście, że w obozie rządzącym nie ma niepokoju związanego z całą historią. W PiS zadawane są przede wszystkim dwa pytania. Jedno dotyczy tego, czy zostaną opublikowane i czy w ogóle istnieją inne nagrania, np. z udziałem szefa NBP Adama Glapińskiego. Pojawienie się kolejnych nagrań mocno utrudniłoby bowiem PiS budowanie przekonania, że sprawa jest zakończona, a wszystkim zajmują się intensywnie odpowiednie służby i prokuratura.
Pytania o wiedzę Ziobry
W środę przedstawiciele rządu podali informację, że funkcjonariusze CBA przeszukali pomieszczenia KNF. Jednak politycy opozycji natychmiast zwrócili uwagę, że wcześniej w pomieszczeniach KNF pojawił się jej były szef. „Już sam fakt, że premier lub minister-koordynator dali czas byłemu szefowi KNF na zabranie (zniszczenie?) dokumentów (dowodów?) wymaga komisji śledczej" – napisał na Twitterze wiceprzewodniczący PO Tomasz Siemoniak.
Drugie pytanie często zadawane w PiS dotyczy czasu, który minął od złożenia zawiadomienia do prokuratury 7 listopada w sprawie podejrzenia popełnienia przestępstwa przez szefa KNF do chwili, gdy o wszystkim dowiedzieli się liderzy PiS. Wicemarszałek Senatu Adam Bielan sugerował po publikacji tekstu „Gazety Wyborczej" w „Kropce nad i", że premier Mateusz Morawiecki o całej sprawie dowiedział się z mediów. Pytanie dotyczy przede wszystkim tego, jak wiele czasu minęło od chwili, gdy o sprawie dowiedział się Zbigniew Ziobro, do publikacji prasowych. Prokurator generalny i minister sprawiedliwości na specjalnej konferencji prasowej podkreślił, że postępowanie wszczęto niezwłocznie. – Inaczej było ze sprawą Amber Gold – mówił Ziobro. Zapewnił też – co może być kluczowe dla przyszłości wewnętrznego układu sił w obozie Zjednoczonej Prawicy – że on sam o wpłynięciu pisma dowiedział się dopiero we wtorek.