Przyzwyczajony do bezkrwistego spokoju i opanowania pracowników amerykańskich organizacji pozarządowych byłem szczerze zdziwiony zachowaniem byłego redaktora „World Affairs", szefa National Forum Foundation i Freedom House, nie rozumiejąc, jakie napięcia generuje kampania z 2016 roku i jej prawdopodobny wynik. Dziś, po czterech latach prezydentury Trumpa i kolejnym wyścigu do Białego Domu, wszystko to jest bardziej zrozumiałe. Trump spolaryzował Amerykę tak mocno, że obawy, iż największa demokracja świata się zawiesi albo pęknie jak sylwestrowy balon, wydawały się uzasadnione.