Chenczke, który w latach 80. wyemigrował do Stanów, potrafił przekuć wykształcenie i doświadczenie, a także kontakt z wielką polityką na udany prozatorski debiut.
Na pierwszy plan w „Browarze" wybijają się rozmach i zręcznie poprowadzona, wielopoziomowa intryga. Marcin Zięba, dziennikarz „Głosu", a dawniej wzięty prawnik, jest człowiekiem przegranym. Odejście z kancelarii Kesslinga i coraz częstsze zaglądanie do kieliszka rozbijają jego małżeństwo z córką naczelnego „Głosu", na co zresztą zanosiło się od dłuższego czasu. Ziębę dręczą demony z przeszłości, a konkretnie jeden – prominentny biznesmen, którego Marcin wraz z kolegami z kancelarii oczyścił z zarzutów o pedofilię. Cienie powracają do niego, gdy wyrzucony z „Głosu" za notoryczne bumelanctwo zaczyna prowadzić na własną rękę dziennikarskie śledztwo w sprawie tajemniczego zabójstwa modelki reklamującej sztandarowy produkt Browaru – wielkiej polskiej firmy kontrolowanej przez obcy kapitał. W sprawę zamieszani okazują się: przedsiębiorcy z Australii, polskie feministki, lokalne władze, ubek gej i – oczywiście – setki milionów dolarów, bo Browar to piwowarska potęga regionu. Sytuacja się komplikuje, gdy do gry wkraczają australijskie władze. Okazuje się bowiem, że aktualny szef Browaru Andy Slim swego czasu zdefraudował w ojczyźnie 2 miliardy dolarów australijskich. Jego aktualni wspólnicy mogą na tym poważnie ucierpieć.