Mimo że spektakle powstały, miały dobre recenzje i cieszyły się powodzeniem u publiczności. Wcześniej Ministerstwo Kultury krytykowało jego adaptacje klasyki jako „niewłaściwe", a spektakl „Nuriejew" został zdjęty z afisza za „gejowską propagandę". Przez ostatni rok Sieriebriennikow miał prawo opuszczać dom na dwie godziny dziennie, ale przyjmował współpracowników i dokończył film, który realizował w chwili zatrzymania. „Lato" jest opowieścią o rodzeniu się w Leningradzie muzycznej alternatywy, opartą na pamiętnikach Natalii Naumienko.
Na ekranie młode chłopaki i dziewczyny słuchają w Rosji lat 80. muzyki Lou Reeda, Sex Pistols, T.Rex, The Clash, Iggy Popa. Majk Naumienko, lider Zoopark, toczy walki z cenzurą, ale i tak porywa widownię koncertów organizowanych pod uważnym okiem władzy. Wspiera też Wiktora Coja – nieśmiałego, początkującego muzyka z rozwichrzoną czupryną i – po ojcu Koreańczyku – azjatycką urodą. Coj właśnie nagrywa swój pierwszy album. Wkrótce jako lider grupy KINO stanie się legendarną postacią rosyjskiego rocka. Będzie koncertował na wielkich stadionach, a w jego piosenkach odbiją się traumy pokolenia: samotność, strach przed wojną, protest przeciwko zniewoleniu człowieka. Zginie w wypadku samochodowym w 1991 r., mając zaledwie 28 lat. Zostawi po sobie siedem albumów, ostatni „Czarny album" ukaże się już po jego śmierci. Majk Naumienko przeżyje Coja tylko o rok. Umrze w wieku 36 lat.
Ale akcja „Lata" toczy się o dekadę wcześniej, gdy rosyjski rock staje się dla młodych alternatywą siermiężnej codzienności. Naumienko gra w klubie, gdzie decydenci miejscy i „czynniki społeczne" pilnują, by słuchacze nie wstawali podczas koncertów z krzeseł i zbyt gorąco nie wyrażali swojego entuzjazmu. Ale tej fali nie daje się powstrzymać. W dusznej komunistycznej atmosferze Rosji początku lat 80. punkrockowa muzyka pełni podobną rolę jak jazz w stalinowskiej Polsce. To jest powiew wolności, zakazane szaleństwo, bunt.
Jednak opowieść o budzącym się duchu „swobody" Sieriebriennikowi nie wystarcza. W jego filmie jest również delikatna opowieść o miłosnym trójkącie – pełne wyrzutów sumienia uczucie łączące żonę Naumienki Nataszę z Wiktorem.
Reżyser pieczołowicie odtwarza atmosferę Leningradu sprzed 40 lat. Pomaga mu w tym świetny scenograf Andriej Pankratow, stały współpracownik Andrieja Zwiagincewa. Ale są chwile, gdy Sieriebriennikow – podobnie jak w poprzednich filmach – odrywa się od rzeczywistości i eksperymentuje z formą. Nakręcony na czarno-białej taśmie film ma wstawki barwne – zawsze tam, gdzie w siermiężną szarość dnia codziennego wkrada się niczym nieokiełznana wyobraźnia. Są tu efekty specjalne, sceny opatrzone komentarzem: „Tak nie było". Ciekawa propozycja, także z punktu widzenia formalnego. Jednak najważniejsze, a może najbardziej smutne jest to, że „Lata" nie ogląda się jak filmu historycznego. Znajomy krytyk z Moskwy powiedział mi: „Kiedy Kiriłł zaczynał myśleć o »Lecie«, wydawało mu się, że to wycieczka w czasie. Teraz nasza kultura znów coraz wyraźniej dzieli się na oficjalną i wolną, alternatywną". Zachodni recenzenci, którzy dotąd patrzyli na rosyjskie kino trochę jak na horrory science fiction, też rozumieją, że to opowieść o świecie, który jest nie tak daleko od nich. Tym ważniejsza jest nadzieja, jaką niesie widzowi reżyser, któremu grozi proces i kilkuletni wyrok więzienia. Że można być wolnym w czasach totalitarnej dyktatury.