Trzeba było znaleźć na półkach niekiedy upchane w drugim rzędzie tomy, zrobić im fotkę, a potem zajrzeć do środka i powrócić do tamtych emocji, fascynacji, zachwytów. Czasem to było proste, jak wtedy, gdy tomie poezji Tadeusza Różewicza znalazłem piękny wiersz o braku wiary: „... życie bez wiary jest wyrokiem/ przedmioty stają się bogami/ ciało staje się bogiem/ jest to bóg bezwzględny i ślepy/ swego wyznawcę połyka trawi/ i wydala" („Kara"). I powróciły wszystkie emocje związane z jeszcze licealnym, ale także późniejszym, studenckim i wczesnym zawodowym, czytaniem Różewicza.