Zwłaszcza gdy u władzy jest prawica, zwłaszcza gdy ta prawica ministrem edukacji czyni kostycznego, zasadniczego, krzepkiego dżentelmena z religijnej prawicy. Dla opozycji to samograj, przecież wystarczy takiemu mikrofon podetknąć i popłynie. I popłynął. Najpierw powiedział, że jest zwolennikiem terapii dla gejów i lesbijek, która mogłaby ich wyleczyć, normalni mogliby się po niej stać. A potem jeszcze dorzucił, że właściwie sam takie terapie prowadził, jak to pedagog.
Kraj zatrząsł się z oburzenia. „Poglądy pana ministra są nieakceptowalne i nie oddają stanowiska mojego rządu" – zareagował błyskawicznie premier. Co prawda są tacy, którzy podejrzewają, że prywatnie szef rządu myśli tak samo jak minister, ale kampania, wiadomo, szlifujemy kanty, łagodzimy spory.
Tak przy okazji, ministra Peretza spytano również o Autonomię Palestyńską. Prawda, nie zaznaczyłem, że rzecz dzieje się w Izraelu, bo gdzież by inaczej, a ministrem jest Rafi Peretz, ...
Dostęp do najważniejszych treści z sekcji: Wydarzenia, Ekonomia, Prawo, Plus Minus; w tym ekskluzywnych tekstów publikowanych wyłącznie na rp.pl.
Dostęp do treści rp.pl - pakiet podstawowy nie zawiera wydania elektronicznego „Rzeczpospolitej”, archiwum tekstów, treści pochodzących z tygodników prawnych, aplikacji mobilnej i dodatków dla prenumeratorów.