Rz: Jak to jest być lewicowcem w Polsce?
Ciężko. Choć gdy powstał ROAD, wydawało się, że będzie taką socjaldemokracją europejską. Nawet Unia Demokratyczna jeszcze miała szansę być partią o lewicowej wrażliwości, choć bardziej niż ROAD wspierała neoliberalne przemiany. Ale gdy połączyła się z Kongresem Liberalno-Demokratycznym i powstała Unia Wolności, to z jej wrażliwością było coraz gorzej. Pamiętam ducha Unii Wolności, w której cały czas się mówiło, że najpierw trzeba zarobić, aby później móc dzielić. Priorytetem była transformacja gospodarki, a to, co ważne dla ludzi, bezpieczeństwo socjalne, znalazło się na szarym końcu. W Unii Demokratycznej było podobnie. Nawet Jacek Kuroń, człowiek o duszy lewicowca, uwierzył, że trzeba wpierw postawić na wolny rynek, choć po latach miał inne refleksje. W rezultacie Polska przez 27 lat poszła w tym liberalizmie znacznie dalej niż niektórzy sąsiedzi.