Czytelnik staje zbulwersowany szczegółami zmasowanego ataku na Herberta, kiedy pod koniec życia zradykalizował się i wypowiadał ostro o kolaboracji czołowych literatów z przodującym ustrojem. W odwecie został nazwany szaleńcem, alkoholikiem i posądzony o współpracę z bezpieką, a ubocznym efektem tej kampanii, trwającej także poza granicami Polski, było nieprzyznanie mu Nagrody Nobla, do której od lat 60. kandydował. Po wierszu „Chodasiewicz" sygnał do traktowania Herberta jako wariata dał sam Miłosz; w bohaterze wiersza łatwo rozpoznać samego noblistę.