Urocze miasto gdzieś w Polsce, fajna knajpa, naprzeciwko Profesor i Jego Żona perorująca o zbrodniach kaczyzmu. No bo ten Szyszko – rzuca i już szykuje się do zadania ostatecznego sztychu, gdy z letargu wyrywa siedzącego z nami Przyrodnika. Doktor Przyrodnik zaczyna spokojnie tłumaczyć, że z Szyszką to niezupełnie tak, czym Pani Profesorowej nie przekonuje. Wiarygodności Doktora nie poprawia nawet to, że owszem, jest radnym, ale akurat Platformy Obywatelskiej. Pani Profesorowa zareagowała zgodnie z objawami ukąszenia przez ipsa typographusa. Dylemat poznawczy (platformerski przyrodnik broni Szyszki) został zredukowany za pomocą szklaneczki whisky i znów świat wrócił do normy.