W obu przypadkach uroczystość tylko towarzyszy, przygląda się i potwierdza wcześniejszą decyzję. Jednym razem podjęło ją ciało, innym serce albo rozsądek. A więc to wszystko, co się dzieje, do oglądania czego zostaliśmy zwołani, odbywa się bardziej ze względu na nas niż głównych zainteresowanych. Jesteśmy widzami, a widz ma też swoje prawa; ogląda, ocenia, wyrabia sobie zdanie. I na mocy tego prawa od zawsze wolałem pogrzeby od ślubów. Może dlatego, że nikt z ich odprawieniem nie czeka na dotarcie zaproszeń, wolny termin sali czy miesiąc z „r" w środku. Odbywają się, jeszcze zanim wystygło to ciepło, wokół którego mamy się zebrać. Ostatni akt dramatu odbył się tak, jak powinna wyglądać całość – bez pytania o pozwolenie, ani wcześniej, ani później niż przyszła na to pora. Ona nigdy nie jest dobra albo zła, po prostu jest i trzeba się do niej dostosować.
W przeciwieństwie do pogrzebów ciepło ślubów zazwyczaj bywa ostygłe, ...
Wybierz najkorzystniejszą ofertę i zyskaj dostęp do najważniejszych tekstów rp.pl z sekcji: Wydarzenia, Ekonomia, Prawo, Plus Minus; w tym ekskluzywnych tekstów publikowanych wyłącznie na rp.pl.
Dostęp do treści rp.pl - pakiet podstawowy nie zawiera wydania elektronicznego „Rzeczpospolitej”, archiwum tekstów, treści pochodzących z tygodników prawnych, aplikacji mobilnej i dodatków dla prenumeratorów.