Komik Bo Burnham debiutuje „Ósmą klasą", którą ogląda się niczym horror. Jej bohaterowie – przedstawiciele narcystycznego pokolenia Z, w jednej ze scen ukazani niczym okazy z cyrku osobliwości – komunikują się za pomocą sieci. Nie potrafią spojrzeć sobie w oczy, a emocje wyrażają za pomocą powtarzanych słów: „odjazdowy", „fajny". Chłopcy rzucają swoje dziewczyny, bo te nie chcą wysłać im nagich fotek, podczas gdy inne zdolne są do wszystkiego, byle tylko zwrócić na siebie uwagę. Kayla, prowadząca kanał wideo „dla takich jak ona", nie umie ani wyjść poza strefę komfortu, ani tym bardziej dostosować się do wskazówek, których udziela innym.




Bohaterka, znakomicie zagrana przez Fisher, odczuwa pustkę, którą stara się wypełnić obecnością w wirtualnej rzeczywistości. Otrzymuje tytuł najcichszej w szkole, choć skrycie marzy, by zostać Miss Piękne Oczy. Jej przygotowanie do dorosłości jest niczym próba zagrania hymnu USA w jednej ze scen – pełne fałszu. Odpowiedzi nie przychodzą łatwo, bo są poszukiwane nie tam, gdzie trzeba. Warto być może czasami oderwać wzrok od telefonu i porozmawiać z zatroskanymi rodzicami, w których jest czasami więcej mądrości niż w internetowych wyszukiwarkach.