Pod koniec lat 80. XX wieku Dani, młoda Amerykanka przebywająca w Londynie, przyjmuje posadę guwernantki. W ten sposób trafia do tytułowego dworu położonego na odludziu, wielkiej, pustawej rezydencji, którą opiekują się pokojówka, ogrodniczka i kucharz. Dani ma zająć się dwójką dzieci, które przed kilkoma laty straciły rodziców, a niedawno swoją dotychczasową opiekunkę. Niby poradziły sobie z traumą, ale czasami zachowują się dziwnie.
Opowieść rozkręca się powoli. Zaczyna się od zjaw pojawiających się w lustrach i ubłoconych śladów w korytarzu. Stopniowo atmosfera się zagęszcza, a widzowie poznają kolejne sekrety z przeszłości bohaterów. Zaczynają rozumieć ich reakcje i motywacje, a cała opowieść – początkowo niejasna – powoli składa się w spójną całość. Jednak Flanagan nie ogranicza się do straszenia. Równolegle snuje historię miłosną, a nawet kilka takich historii. Każdą od razu zderza z jej konsekwencjami, jakby chciał pokazać, że igranie z uczuciami zawsze kończy się tragicznie.