Ale nie o tym mam zamiar pisać. O wiele istotniejsze jest co innego. Otóż właśnie w tym kraju, z którego informacje rzadko goszczą na łamach gazet czy portali informacyjnych w Polsce, trwa obecnie najważniejsza rozgrywka polityczna o życie w Europie. Partia rządząca (prawicowa, a jakże) zdecydowała się bowiem już w maju przeprowadzić referendum w sprawie odrzucenia ósmej poprawki do konstytucji, która sprawia, że w Irlandii aborcja jest nielegalna.

Jeszcze kilka lat temu wszyscy politycy obecnej partii władzy zapewniali, że nic się nie zmieni, że oni są w poglądach pro-life twardzi jak irlandzkie skały, ale... upływający czas i pieniądze od George'a Sorosa (nigdy nie ukrywał, jak mocno wspiera, także finansowo, cywilizacyjne zmiany na Zielonej Wyspie) sprawiły, że zaczęli zmieniać poglądy. I tak, premier Leo Varadkar (homoseksualista w związku, pochodzący z rodziny hinduskiej), który jeszcze cztery lata temu zapewniał, że jest absolutnie przeciw aborcji, teraz nie tylko wspiera referendum, ale także przekonuje, że jest i pro-life, i za aborcją. – Sądzę, że ludzie, którzy opowiadają się za aborcją, w pewnych wypadkach są pro-life – oznajmił. – Każda osoba, którą znam i która mówi, że jest pro-choice, opowiada się za pewnymi ograniczeniami... Ja wciąż wierzę w życie, ale sądzę, że są okoliczności, które sprawiają, że ciąża nie powinna być kontynuowana – oznajmił. I choć uczciwie trzeba przyznać, że są politycy, także w partii premiera, którzy jasno aborcję odrzucają, to niestety ogromna większość z nich odbyła taką właśnie drogę.

Są jednak także znaki nadziei. Ot, choćby taka, że cztery najważniejsze Kościoły i wspólnoty kościelne Irlandii wypowiadają się jednym głosem przeciwko nieograniczonemu dostępowi do aborcji w pierwszym trymestrze ciąży. Dwóch najważniejszych hierarchów anglikańskiego Kościoła Irlandii, prymas Richard Clarke i arcybiskup Dublina Michael Jackson, podkreśliło, że nie jest w stanie zaakceptować tak brzmiącej propozycji komisji parlamentarnej. Kościół katolicki jednoznacznie sprzeciwia się legalizacji zabijania nienarodzonych w ogóle. Prezbiteriański Kościół Irlandii już w ubiegłym miesiącu wyraził głębokie zaniepokojenie propozycją wprowadzenia aborcji bez żadnych ograniczeń do 12. tygodnia ciąży i późniejszej z przyczyn zdrowotnych. Sprzeciw wobec aborcji na żądanie wyraził także Kościół metodystyczny w Irlandii.

Na ulicach także widać coraz więcej aktywności obrońców życia. Wielkie billboardy głoszą mocny przekaz o tym, że trzeba ratować życie obojga, że życie każdego ma znaczenie, a także podają niewygodne fakty dotyczące liczby aborcji w Wielkiej Brytanii, masowego likwidowania tam dzieci z zespołem Downa itd. Wielu z moich irlandzkich i polskich przyjaciół już bierze udział w tej kluczowej cywilizacyjnej walce. Ale mam wrażenie, że my, Polacy, powinniśmy się w nią zaangażować o wiele mocniej. Oczywiście nie chodzi mi o wyjazdy do Irlandii, ale o to, co ludzie wierzący mogą i powinni zrobić w takiej sytuacji. Zielona Wyspa wchodzi obecnie w jedną z najważniejszych walk w swojej historii. O ósmą poprawkę, o to, czy prawo tego kraju będzie chronić życie matki i dziecka, czy też pozwoli na zabijanie dzieci. Już w maju referendum. Zielona Wyspa potrzebuje naszej modlitwy, różańca, postu, walki. To, być może, najważniejsza obecnie walka w Europie. Warto o niej pamiętać w natłoku wydarzeń na polskiej scenie politycznej. ©?

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95