To może jeszcze inaczej: nikt nie chce się wychylać. Jak powiedział kiedyś Lech Kaczyński: „jak ktoś ma pieniądze, to skądś je ma". Ludzie nie wiedzą, co to jest think tank, a finansowanie go uważają za ekstrawagancję.
W narracji Morawieckiego nacisk położony jest na globalną konkurencję. Jeśli mamy konkurować z resztą świata, to musimy wytwarzać lepszy produkt. Dlatego są potrzebne pieniądze na badania, bo dzięki nim może powstać lepszy produkt. Podobną sytuację mamy w polityce, gdzie od wielu lat obowiązuje słaby produkt. Każdy, kto chce skoku instytucjonalnego w Polsce, rozumie, że think tanki są niezbędne, by go dokonać. Jeśli pogodzimy się z sytuacją, w której ludzie nie widzą takiej potrzeby, to zgodzimy się na marginalizację naszego kraju.
Skok instytucjonalny? Brzmi dobrze. Tylko obecna władza woli skupiać się na personaliach niż na zmianach instytucjonalnych.
To jest jeden z rysów Jarosława Kaczyńskiego. On rzeczywiście w ten sposób rozumie politykę i władzę. Jego bliska współpraca z Morawieckim pokazuje jednak, że również on dostrzega potrzebę pozytywnych zmian instytucjonalnych.
Ale jednak jest to rys dominujący. Zresztą wielu prawicowych publicystów, którzy w latach 2005–2007 krytykowali PiS za brak zmian instytucjonalnych, teraz się pogodziło z tym stanem rzeczy.
A myśmy się nie pogodzili. Dla nas rozwój to inwestycje w silne instytucje. Dlatego tak ważna jest reforma szkolnictwa wyższego. Uniwersytety to klucz do wszystkiego. Każdy problem społeczny ma swoją praprzyczynę w kształtowaniu ludzi. Mam wrażenie, że to nie zostało jeszcze dostrzeżone.
Podoba mi się sposób, w jaki Gowin podszedł do reformy szkolnictwa wyższego. Zrobił otwarty konkurs, zaangażował środowisko naukowe, zorganizował cały cykl dyskusji z finałem w formie dużego kongresu nauki, na którym zaprezentował projekt ustawy. Otrzymał w ten sposób poparcie środowiska i Komisji Europejskiej. Teraz wyobraźmy sobie, że tak działa Ziobro. Mamy reformę Trybunału, którą popiera przynajmniej część środowiska prawniczego.
Może za chwilę się okaże, że dobrze walczyć nie tylko z sędziami, ale i profesorami, i ten projekt pójdzie do kosza. Zresztą już Ryszard Terlecki mówił o swoich obiekcjach.
W tym sporze widać szaloną złożoność sytuacji, w jakiej jesteśmy.
Nie szaloną złożoność, tylko szaloną prostotę. Wygrywa polityka.
Jeszcze nie wiemy, co wygrywa. Na pewno rzeczywistość jest bardziej złożona niż stwierdzenie, że „dobra zmiana" nie skupia się na instytucjach. Ustawa 2.0 dowodzi czegoś innego. Bardzo bym chciał, żeby polskie uczelnie wyszły z kryzysu, w którym się znalazły.
Bo polscy naukowcy są rozliczani z publikacji w periodykach, których nikt nie czyta.
Poza tym, jak opublikujesz coś w periodyku, to już potem tego nie skomercjalizujesz, bo masz za darmo upublicznioną wiedzę. Najważniejsze rzeczy powinny być patentowane, a nie publikowane w periodykach. Nie mamy też zbyt wielu dobrych praktyk współpracy pomiędzy światem nauki i biznesu, bo operują one w zupełnie różnych logikach i często nie umieją się nawet porozumieć.
Jedna ustawa Gowina to w ogóle trochę mało jak na instytucjonalne zmienianie kraju, na którym wam tak bardzo zależy.
Jest tego więcej. Budowa gazociągu Baltic Pipe do Norwegii zmienia geopolityczne reguły gry. I dobrze, że nie elektryzuje to opinii publicznej, bo dzięki temu zespół Piotra Naimskiego może spokojnie wykonywać swoją robotę. Jest ambitna wizja rozwoju gospodarczego polegająca na promocji polskich „globalnych czempionów", czyli firm podbijających międzynarodowe rynki. Za tą strategią poszły konkretne działania, takie jak powołanie Polskiego Funduszu Rozwoju czy menedżerów projektów mających przełamywać silosowość państwa. To są bardzo istotne zmiany w porównaniu z poprzednią ekipą. Bartłomiej Sienkiewicz na jednym ze spotkań stwierdził, że Polska musi się pogodzić z funkcjonowaniem jako element wewnętrznej gospodarki Niemiec. Jestem zwolennikiem bardziej asertywnej polityki.
Jak jest tak dobrze i PiS tak wiele potrafi zrobić, to czemu Trybunał Konstytucyjny wygląda tak, jak wygląda?
Pokutowała tu ważna rola TK w trakcie transformacji ustrojowej, którą PiS ocenia negatywnie. Do tego partia rządząca nie potrafiła znaleźć sojuszników wśród prawników, przez co miała i – jak pokazują wybory do KRS, w dalszym ciągu ma – problem z wytworzeniem kontrelity prawniczej popierającej jej reformy. W innym wypadku można było ważne zmiany przeprowadzić bez takiego osłabienia Trybunału.
We wszystkich tych działaniach bardzo ważny był odwet. Instytucje to jedno, a zemsta to drugie.
Emocje w polityce są czymś naturalnym. Oczywiście chciałbym, by kwestie programowe odgrywały większą rolę, ale to nie one napędzają polityków i to nie one skupiają uwagę opinii publicznej. Tak już chyba musi to wyglądać w erze infotainment. Nie można się na to obrażać.
A nie jesteśmy w stanie zorganizować tego sporu wokół bardziej realnych problemów.
Czy Kaczyński, choć nie ma Twittera, nie nazywa trafnie realnych problemów ludzi? Raport Macieja Gduli „Dobra zmiana w Miastku" pokazuje, że PiS dobrze rozpoznaje potrzeby zarówno „klasy ludowej", jak i „klasy średniej". Oczywiście osobną kwestią jest, na ile za tą dobrą diagnozą idzie skuteczna poprawa.
A jak to jest, że człowiek zamknięty na Nowogrodzkiej albo w willi na Żoliborzu lepiej to wszystko czuje niż ludzie przyssani do szlaucha z informacjami?
Kluczem jest nie tylko zrozumienie emocji oraz realnych problemów, ale również połączenie ich w jedną spójną narrację. Kaczyński powiedział swoim wyborcom, że winny ich problemom jest układ postkomunistyczny zakonserwowany przez PO.
A w rzeczywistości winny jest?
Coraz bardziej widać, że nasze lokalne problemy są często wyłącznie odpryskiem pewnych globalnych napięć.
—rozmawiał Piotr Witwicki, dziennikarz Polsat News
Krzysztof Mazur, prezes Klubu Jagiellońskiego, politolog i filozof, członek Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie RP, pracownik Uniwersytetu Jagiellońskiego.
PLUS MINUS
Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:
prenumerata.rp.pl/plusminus
tel. 800 12 01 95