Piotr Domalewski: Uciec, ale dokąd?

Poleca Piotr Domalewski, aktor, reżyser i scenarzysta, który ostatnio nakręcił „Cichą noc”.

Publikacja: 19.01.2018 16:00

Piotr Domalewski, aktor, reżyser i scenarzysta. Ostatnio nakręcił „Cichą noc”

Piotr Domalewski, aktor, reżyser i scenarzysta. Ostatnio nakręcił „Cichą noc”

Foto: EAST NEWS

Ostatnio szczególne wrażenie wywarł na mnie węgierski film „Kontrolerzy". Co prawda widziałem go wcześniej, od jego premiery minęło już prawie 15 lat, jednak od dawna nie obejrzałem czegoś tak świeżego – niesamowitego zarówno wizualnie, jak i koncepcyjnie. Akcja rozgrywa się w budapeszteńskim metrze. Pozornie, na co wskazuje też tytuł, jest to film o pracy zwykłych kontrolerów. Ale kiedy przyjrzymy się fabule bliżej, tak naprawdę jest to film o walce dobra ze złem, którą wewnętrznie toczy główny bohater. Jako szef ekipy kontrolerów właściwie nie opuszcza metra – nie tylko tam pracuje, ale nawet śpi. W pewnym momencie spotyka swojego dawnego kolegę, z którym kiedyś pracował w wielkiej korporacji. Pada wtedy bardzo ważne zdanie. Na pytanie, dlaczego porzucił biuro dla pracy kontrolera, główny bohater odpowiada, że właściwie tak bardzo bał się w swoim życiu porażki, że jedynym ratunkiem była dla niego absolutna ucieczka. Postanowił uciec do miejsca, które stało się całym jego życiem. Ukrył się pod powierzchnią miasta – w metrze.

Taka ucieczka od gonitwy miasta jest też motywem kryminału „Wzgórze psów" Jakuba Żulczyka. Akurat ta książka utrzymana jest w klimacie, który sam rozumiem i z którego poniekąd się wywodzę, bo opowiada o prowincji. Bohaterem jest człowiek, który ucieka z Warszawy, kiedy życie zawodowe okazuje się serią niepowodzeń. Wraca przegrany do domu rodzinnego, który ma być dla niego ostatnim bastionem bezpieczeństwa. Jednak bohatera spotka duża niespodzianka. Myślę, że motyw prowincji jest u nas nadal nieodkryty. To trochę taki nasz produkt eksportowy, który wciąż czeka na swój czas.

W zupełnie innym środowisku i innej przestrzeni osadzony jest film „Atak paniki", który od piątku można zobaczyć w kinach. Miałem przyjemność obejrzeć go wcześniej, w trakcie Gdyńskiego Festiwalu. Poza tym, że jest to świetna rozrywka, to dodatkowo film ten jest pewnego rodzaju odtrutką na miałkie polskie komedie, których plaga ostatnio pojawiła się w kinach. W „Ataku paniki" można się też przejrzeć jak w lustrze. Film jest śmieszny, wzruszający, a czasem też trochę przerażający. Bo takie jest też życie we współczesnym świecie, zwłaszcza w dużym mieście. „Atak paniki" to moim zdaniem przewrotna i inteligentna rozrywka.

Kiedyś w trakcie studiów na zajęciach z filozofii mój profesor powiedział, że w tej chwili jedynymi filmami, które podejmują próbę zrozumienia celu naszego życia, są filmy science fiction. Całkowicie się z tym zgadzam i pewnie dlatego przypadł mi do gustu kolejny już sezon serialu „Black Mirror". Odnajduję tam to, o czym wspominał mój profesor – pytania o granice naszego człowieczeństwa, o to, gdzie ono się kończy.

notowała Katarzyna Płachta

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Ostatnio szczególne wrażenie wywarł na mnie węgierski film „Kontrolerzy". Co prawda widziałem go wcześniej, od jego premiery minęło już prawie 15 lat, jednak od dawna nie obejrzałem czegoś tak świeżego – niesamowitego zarówno wizualnie, jak i koncepcyjnie. Akcja rozgrywa się w budapeszteńskim metrze. Pozornie, na co wskazuje też tytuł, jest to film o pracy zwykłych kontrolerów. Ale kiedy przyjrzymy się fabule bliżej, tak naprawdę jest to film o walce dobra ze złem, którą wewnętrznie toczy główny bohater. Jako szef ekipy kontrolerów właściwie nie opuszcza metra – nie tylko tam pracuje, ale nawet śpi. W pewnym momencie spotyka swojego dawnego kolegę, z którym kiedyś pracował w wielkiej korporacji. Pada wtedy bardzo ważne zdanie. Na pytanie, dlaczego porzucił biuro dla pracy kontrolera, główny bohater odpowiada, że właściwie tak bardzo bał się w swoim życiu porażki, że jedynym ratunkiem była dla niego absolutna ucieczka. Postanowił uciec do miejsca, które stało się całym jego życiem. Ukrył się pod powierzchnią miasta – w metrze.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Portugalska rewolucja goździków. "Spotkałam wiele osób zdziwionych tym, co się stało"
Plus Minus
Kataryna: Ministrowie w kolejce do kasy
Plus Minus
Decyzje Benjamina Netanjahu mogą spowodować upadek Izraela
Plus Minus
Prawdziwa natura bestii
Plus Minus
Śmieszny smutek trzydziestolatków