Kino Romana Polańskiego to świat zdominowany przez spiski

Nie ma drugiego współczesnego twórcy filmowego, który ze społecznych lęków, skrytych narracji, politycznych manipulacji i tajnych bractw rodem z koszmarów uczyniłby motor swojej twórczości w takim stopniu jak Roman Polański.

Aktualizacja: 06.01.2020 08:30 Publikacja: 03.01.2020 18:00

Jack Nicholson, John Huston i Roman Polański na planie „Chinatown”. Nicholson zagrał w nim detektywa

Jack Nicholson, John Huston i Roman Polański na planie „Chinatown”. Nicholson zagrał w nim detektywa Jake'a Gittesa wciągniętego w niebezpieczną intrygę, za którą stał spisek z wielkimi pieniędzmi w tle

Foto: EAST NEWS

Ten moment, kiedy wszystko układa się jak w kostce Rubika. Każde wydarzenie daje się zinterpretować na korzyść naszej intuicji. I chociaż nie bardzo nam się podoba kształt rysującej się intrygi, to brniemy w nią, a im bardziej się angażujemy, tym więcej znajdujemy dowodów na jej prawdziwość. Teorie spiskowe, niebezpieczne w prawdziwym życiu, znakomicie sprawdzają się w kinie. Przerażają, a jednocześnie budzą uśmiech politowania. Niepoważne, a zarazem śmiertelnie serio. Samospełniające się przepowiednie, scentrowane koła hermeneutyczne. Szatańskie plany sekt, mafijno-polityczne ośmiornice, terrorystyczne plany podboju świata, zbrodnicze spiski służb specjalnych i ukartowane procesy. Roman Polański jest w nich mistrzem.

Pozostało 95% artykułu

Teraz 4 zł za tydzień dostępu do rp.pl!

Kontynuuj czytanie tego artykułu w ramach subskrypcji rp.pl

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Plus Minus
Irena Lasota: Byle tak dalej
Plus Minus
Łobuzerski feminizm
Plus Minus
Jaka była Polska przed wejściem do Unii?
Plus Minus
Latos: Mogliśmy rządzić dłużej niż dwie kadencje? Najwyraźniej coś zepsuliśmy
Plus Minus
Żadnych czułych gestów