Właśnie, Skynetem. Najnowszy film cyklu „Terminator: Mroczne przeznaczenie" przyniósł szokującą wiadomość, iż pomimo zniszczenia wrogiego superkomputera odpowiedzialnego za rebelię robotów te i tak się zbuntowały, tylko pod innym przywództwem. W grze „Terminator: Resistance" Skynet wciąż jeszcze istnieje, bo akcja toczy się przed wydarzeniami z pierwszej części filmu.




Jest rok 2028 i dowodzony przez Johna Connora Ruch Oporu wciąż walczy z maszynami. Bohater, szeregowy bojownik, podczas akcji w rejonie Pasadeny uzyskuje pomoc od tajemniczego Nieznajomego. Odkrycie jego tożsamości stanowi jeden z głównych wątków scenariusza.

Gra jest klasyczną strzelaniną z widokiem z oczu bohatera. Gracz przemierza zniszczone lokacje, poluje na maszyny, hakuje komputery, a niekiedy nawet skrada się. Autorzy doceniają takie działanie, choć największą frajdę sprawia strzelanie z potężnych spluw, takich jak działka plazmowe. Skuteczne są też granaty. Wystarczy celny rzut, żeby pozbyć się kilku przeciwników jednocześnie.

„Terminator: Resistance" z pewnością nie stanie się wielkim przebojem, ale to przyzwoita, wciągająca gra. Jej autorzy niczego na siłę nie ulepszają, trzymają się kanonów marki i sprawnie wykorzystują ją do opowiedzenia prostej historii. Potwierdzają tym samym, że polska branża komputerowa to nie tylko CD Projekt Red czy Techland. To również masa mniejszych firm, które wiedzą, co robią.