Widzew-Legia: Pięć goli i dziewięć doliczonych minut w dawnym klasyku

Pięć bramek i wszystkie w drugiej połowie. Po emocjonującym pojedynku Legia Warszawa wygrała na wyjeździe z Widzewem Łódź 3:2 i awansowała do 1/8 Totolotek Pucharu Polski. Kolejnego rywala wicemistrzowie Polski poznają 5 listopada - informuje Onet.

Aktualizacja: 30.10.2019 22:41 Publikacja: 30.10.2019 22:27

Widzew-Legia: Pięć goli i dziewięć doliczonych minut w dawnym klasyku

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

W poprzedniej rundzie pucharu Widzew Łódź pokonał Śląsk Wrocław 2:0, a Legia Warszawa wygrała 2:0 z Puszczą Niepołomice. W 1/16 drużyny, których pojedynki były niegdyś klasykami, spotkały się na boisku pierwszy raz od sześciu lat - przypomina Onet. Stołeczny zespół walczy w Ekstraklasie o mistrzostwo, łodzianie grają w drugiej lidze.

Niemal 17 tys. kibiców zgromadzonych na stadionie w Łodzi nie mogło narzekać na nudę. Gospodarze od początku próbowali budować ataki, ale w tym okresie gry nie udało im się przeprowadzić groźnej akcji. W 11. minucie szansę miała Legia. Po podaniu Luquinhasa, Paweł Wszołek wyszedł sam na sam z Wojciechem Pawłowskim, trafił jednak wprost w bramkarza. Próbując dobijać, José Kanté przyjął piłkę ręką.

W 25. minucie Przemysław Kita płasko dośrodkował w pole karne Legii, gdzie dobrze zachował się Marcin Robak. Uderzenie napastnika Widzewa było jednak niecelne. Kilka minut później szansę mieli warszawiacy. Po fantastycznym podaniu od Kante, sam na sam z Pawłowskim znalazł się Arvydas Novikovas. Podciął piłkę, ale nie trafił w bramkę. W 34. minucie powinno być 0:1. Luquinhas minął obrońców gospodarzy, wbiegł w pole karne i zagrał do Kante. Piłka po jego uderzeniu głową odbiła się od poprzeczki.

Druga połowa rozpoczęła się od mocnego podwójnego uderzenia przyjezdnych. W 48. minucie Michał Karbownik minął na lewym skrzydle dwóch obrońców, wbiegł w szesnastkę i płasko podał do Kante, który dołożył nogę i dopełnił formalności. Trzy minuty później było już 0:2. Znów w roli głównej wystąpił Karbownik, który po minięciu dwóch rywali wpadł w pole karne i strzelił. Pawłowski odbił piłkę, a dobitka Domagoja Antolicia trafiła w słupek. Futbolówkę przejął Kante, zagrał do Wszołka, a ten z bliska trafił do pustej bramki.

W 55. minucie widzewiacy przeprowadzili szybką kontrę. W polu karnym Legii Igor Lewczuk pomylił się przy interwencji i podciął Daniela Mąkę. Sędzia Szymon Marciniak wskazał na jedenasty metr, a rzut karny na bramkę kontaktową zamienił Robak. Radosław Cierzniak wyczuł intencje strzelca, lecz nie dosięgnął piłki.

Gdy kibice odpalili race, z powodu dymu mecz został na kilka minut przerwany. W 71. minucie szansę na podwyższenie prowadzenia miał Kante, ale uderzył nad poprzeczką. Chwilę poźniej było 2:2. Po błędzie Mateusza Wieteski Robak przejął piłkę i zagrał do Bartłomieja Poczobuta, który z kolei podał do Kity. Artur Jędrzejczyk interweniował tak niefortunnie, że skierował piłkę do własnej bramki.

Po stracie drugiej bramki legioniści rzucili się do ataku, ale gospodarze nie zamierzali się tylko bronić. Cierzniak obronił strzał Mąki, Widzew miał też dwa rzuty rożne, których nie umiał jednak wykorzystać. Sztuka ta udała się przyjezdnym. W 84. minucie z narożnika dośrodkowywał Walerian Gwilia. Po uderzeniu Antolicia kierunek lotu piłki zmienił Lewczuk, rehabilitując się w ten sposób za wcześniejszy faul w polu karnym.

Z powodu przerw w grze sędzia doliczył dziewięć minut. Legia długo utrzymywała się przy piłce, a w ostatnich minutach przetrzymała huraganowe ataki Widzewa i ostatecznie wygrała 3:2.

Widzew Łódź - Legia Warszawa 2:3 (0:0)
Bramki: Robak (58, karny), Jędrzejczyk (73, samobójcza) - Kante (48), Wszołek (51), Lewczuk (84)

W poprzedniej rundzie pucharu Widzew Łódź pokonał Śląsk Wrocław 2:0, a Legia Warszawa wygrała 2:0 z Puszczą Niepołomice. W 1/16 drużyny, których pojedynki były niegdyś klasykami, spotkały się na boisku pierwszy raz od sześciu lat - przypomina Onet. Stołeczny zespół walczy w Ekstraklasie o mistrzostwo, łodzianie grają w drugiej lidze.

Niemal 17 tys. kibiców zgromadzonych na stadionie w Łodzi nie mogło narzekać na nudę. Gospodarze od początku próbowali budować ataki, ale w tym okresie gry nie udało im się przeprowadzić groźnej akcji. W 11. minucie szansę miała Legia. Po podaniu Luquinhasa, Paweł Wszołek wyszedł sam na sam z Wojciechem Pawłowskim, trafił jednak wprost w bramkarza. Próbując dobijać, José Kanté przyjął piłkę ręką.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Borussia Dortmund skarciła gwiazdy PSG
Piłka nożna
Niemiecka i hiszpańska prasa po Bayern - Real. "Nierozstrzygnięta bitwa w Monachium"
Piłka nożna
Bayern - Real. Cztery gole i cztery minuty, które wstrząsnęły półfinałem Ligi Mistrzów
Piłka nożna
Jan Urban: Szkoda, że Robert nie trafił na lepszy okres Barcelony
Piłka nożna
Stefan Szczepłek: Lewy się kończy. Ale ogląda się to przyjemnie
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO