Inaczej działają inwestorzy, deweloperzy, branżowi przedsiębiorcy wyspecjalizowani w różnych robotach, inżynierowie, samorządy, organy nadzoru budowlanego, no i wreszcie zwykli budowlańcy. Czego innego też oczekują od branży zwykli konsumenci wznoszonych inwestycji. Nadeszła chyba pora na zmianę. Stąd przyjęta miesiąc temu przez rząd nowa koncepcja prawa budowlanego. Wszystko wskazuje na to, że wraz z nowym prawem zamówień publicznych i ubiegłorocznymi przepisami kodeksu cywilnego o relacjach między podwykonawcami, wykonawcami i inwestorami powstanie całkowicie świeży system inwestycyjno-budowlany. Czy będzie sprawniejszy, szybszy i tańszy od tego, który funkcjonuje od lat – pokaże dopiero praktyka, czyli dzień jak co dzień na placu budowy. Bo w gruncie rzeczy to wszystkie place budowy zdecydują o losie „kodeksu inwestycyjnego", o tym czy będzie on sukcesem. Wydaje się, że sprawdziły się przepisy Kodeksu cywilnego dotyczące podwykonawców, które skutecznie już zabezpieczają interesy finansowe najsłabszych podmiotów w budowlanym łańcuchu pokarmowym. Pora więc na debatę zainteresowanych urzędów i przedsiębiorców, zwłaszcza że sporo jest kwestii, które czekają na rozwiązanie. I tak nowego podejścia wymaga kwestia kształtu decyzji o warunkach zbudowy, która to w skrajnych przypadkach musi angażować aż policję antykorupcyjną. Na rozstrzygnięcia czekają też sprawy związane z pozwoleniami na budowę i decyzjami o użytkowaniu, uprawnieniami organów architektonicznych, decyzjami o zgłoszeniu inwestycji, elementach projektu budowlanego, określeniu stron postępowania. Oby nie zabrakło sił i wyobraźni tym wszystkim, którzy zdecydują o procedurach inwestycyjnych, czyli mówiąc inaczej o przyszłej infrastrukturze Polski.

Więcej szczegółów w tekście Marcina Oszczaka "Jakie zasady będą obowiązywać na placu budowy". Zapraszam do lektury także innych artykułów w najnowszym numerze „Biznesu".