Pozostanie Zbigniewa Ziobry na stanowisku ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego nie zaskakuje. Wynika to z koalicyjnej arytmetyki, a jeszcze bardziej z tego, że jego obecność w rządzie to ukłon w stronę najtwardszego elektoratu prawicy. Bo to właśnie Ziobro próbuje wprowadzać w życie hasła bliskie najwierniejszym zwolennikom Jarosława Kaczyńskiego: bezkompromisowego ścigania przestępców, walki z zepsutymi elitami, patologiami, układami czy komunistyczną przeszłością. To wyczucie pulsu PiS jest dziś największym kapitałem Ziobry. Większym nawet niż liczba mandatów zdobytych przez jego Solidarną Polskę.

Wcale to jednak nie oznacza, że Ziobro będzie miał wolną rękę w przeprowadzaniu kolejnych radykalnych zmian w sądach. Bo zielonego światła z Nowogrodzkiej na otwieranie kolejnych konfliktów ze środowiskami prawniczymi raczej nie należy się spodziewać. Owszem, stratedzy PiS zdają sobie sprawę, że na krótką metę kolejne awantury wokół sądów działają cementująco na prawicowy elektorat sceptycznie patrzący na Temidę. Jednak koszty takiej strategii w dalszej perspektywie są zbyt duże. Pogruchotane instytucje: Trybunał Konstytucyjny, Krajowa Rada Sądownictwa, rozsadzany uśpionymi konfliktami Sąd Najwyższy, a do tego zapaść w zwykłych sądach, podobna do tej w służbie zdrowia. Państwo opiera się na instytucjach, a utrzymywanie ich w permanentnym stanie wyjątkowym jest destrukcyjne dla jego stabilności. Ta prawda powoli zaczyna docierać do rządzących. Do tego dochodzi spór z Brukselą i spadające na rząd kolejne wyroki TSUE. To wszystko sprawia, że Zbigniew Ziobro w nowej kadencji będzie musiał ucywilizować politykę wobec sądów – unikać rozwiązań radykalnych i wchodzenia w otwarte konflikty mało przemyślanymi reformami. Więcej energii pójdzie na gaszenie pożarów po wyrokach TSUE i decyzjach Brukseli niż na ofensywne działania wobec nich. Wzmocnienie Konrada Szymańskiego, który został ministrem ds. europejskich, to znak, że Polska obrała mniej kolizyjny kurs wobec instytucji UE.

Kwestią otwartą jest natomiast to, czy Ziobro zdecyduje się na forsowanie zmian, które poprawiłyby sytuację obywateli w sądach. Projekty spłaszczenia ich struktury, nowy model bezinstancyjnego sędziego, więcej czynnika społecznego przy orzekaniu czy sędzia pokoju leżą już w szufladach. Pytanie, czy będzie wola polityczna, by prace nad tymi reformami podjąć. Ich realizacja zadecyduje o sukcesie lub porażce Ziobry w nowej kadencji.

Przed ministrem jest jeszcze wyzwanie, tym razem w roli prokuratora generalnego: sprawa Mariana Banasia. A to może być dla niego spacer po polu minowym.

Czytaj też: Zbigniew Ziobro – ciąg dalszy nastąpi